Kazimierz Marcinkiewicz i Isabel: na jaw wychodzą tajemnice ich związku!
Rozwód Kazimierza (55 l.) i Izabeli (34 l.) Marcinkiewiczów jest w toku. Na jaw wychodzą kolejne sekrety, które były skrywane przez małżonków przez cały czas trwania tego związku. Czy nowe fakty pomogą rozstrzygnąć, kto jest winien rozpadu pożycia małżeńskiego?
To miała być miłość do grobowej deski. Gdy w 2009 roku były premier poznał Isabel, zapałał do niej tak gorącym uczuciem, że zostawił ówczesną żonę i czworo dzieci.
Uskrzydlony miłością Kaziu szybko kupił ukochanej pierścionek zaręczynowy. Co ciekawe, towarzyszył mu przy tym reporter jednego z tabloidów.
"To ona zorganizowała tę ustawkę. Żeby mieć gwarancję, że odejdzie od żony" - ujawnił po pewnym czasie znajomy ekspremiera.
Podobno Izie zależało na tym, aby jak najszybciej wraz z ukochanym stanąć na ślubnym kobiercu. Skąd ten pośpiech?
"Iza ma staroświeckie poglądy. Nie chciała być jego kochanką, ale żoną. Czekali z ‘tym’ do nocy poślubnej" - zdradza znajoma kobiety w rozmowie z magazynem "Flesz".
Zakochani chętnie pozowali do wspólnych zdjęć, pojawili się na okładce jednego z magazynów, a nawet nagrali wideo z noworocznymi życzeniami.
Okazało się, że ich uczucie nie było tak trwałe, jak im się mogło wydawać i po jakimś czasie w związku Marcinkiewicza i Isabel pojawił się kryzys.
Wszystko zaczęło się wtedy, gdy były premier stracił dobrze płatną pracę w Wielkiej Brytanii. Wówczas wraz z młodą żoną wrócił do Polski i kupił mieszkanie w Warszawie.
Ta przeprowadzka nie przysłużyła się małżeństwu Marcinkiewiczów.
"Iza przestała być Kazikowi potrzebna. W Londynie mu pomagała, znała lepiej angielski, miasto, orientowała się w ekonomii. W Warszawie zaczął się jej wstydzić" - wyjawia znajoma pary.
"Poetka z Brwinowa", jak prześmiewczo nazywają ją internauci, starała się ukryć to, że ich związek napotkał poważne problemy. Nawet gdy Marcinkiewicz się od niej wyprowadził, to ona w dalszym ciągu udawała, że między nimi wszystko jest w porządku.
Wiele zmienił dopiero wypadek samochodowy, któremu uległa Izabela. Właśnie wtedy okazało się, że Kazimierz zupełnie się nią nie interesuje i nie może liczyć na jego wsparcie.
Na jaw wyszły kolejne niewygodne fakty z ich wspólnego życia.
"Kiedy się zaokrągliła, wszyscy podejrzewali, że jest w ciąży. A to był skutek uboczny nadczynności tarczycy. Była senna, a mąż mówił, że jest leniwa i zarzucił jej, że tyje" - mówi przyjaciółka Izy.
Wreszcie kobieta miała już dosyć i złożyła pozew do sądu. Domaga się ona rozwodu z orzeczeniem o winie męża. Chce też, by płacił on jej wysokie alimenty.
Z kolei Marcinkiewicz wcale nie odpuszcza. Wynajął specjalistkę od rozwodów i chce udowodnić, że to wcale nie z jego winy doszło do rozpadu pożycia małżeńskiego.
Trudno więc przewidzieć, jakim werdyktem zakończy się ta trudna sądowa batalia.