Kazimierz Marcinkiewicz nieźle odleciał. Uważa, że jego alimenty, to sprawa polityczna
Kazimierz Marcinkiewicz, były premier Polski, dwukrotnie były mąż, ale za to aktualny entuzjasta zdrowego tryby życia, wyraził swoje rozgoryczenie po tym, jak zapadł wyrok w jego sprawie. Dobra, teraz trzymajcie się krzesła. Polityk uważa, że obowiązek płacenia alimentów, jaki na nim ciąży, to spisek "kaczystów i ziobrystów".
Kilka dni temu zapadł wyrok w sprawie Kazimierza Marcinkiewicza i jego zaległości alimentacyjnych wobec byłej żony. Skazano go na grzywnę za niepłacenie alimentów. Kwota grzywny to cztery tysiące złotych. Marcinkiewicz zapowiedział, że będzie walczył.
Kaz twierdzi, że sąd skazał go na płacenie alimentów, które przekraczają jego średnie zarobki. Według byłego premiera decyzja ta była podjęta mimo wiedzy sądu, że przez ostatnie trzy lata jego zarobki były niższe niż miesięczne alimenty.
Przeczytaj więcej o tej sprawie: Kazimierz Marcinkiewicz usłyszał wyrok, a może być jeszcze gorzej. Będzie sprzątał po małpach?
"W listopadzie 2018 roku sędzia skazał mnie na pracę o zarobkach minimum 20 000 zł miesięcznie, bo przyznał alimenty w wysokości 10 000 zł miesięcznie. W uzasadnieniu napisał, że "z moim statusem powinienem zarabiać więcej". Podejmował tę decyzję, wiedząc, że w ostatnich trzech latach 2016-2018, czyli latach PiS, zarabiałem mniej niż 10 000 zł miesięcznie. Reasumując: skazał mnie na ALIMENTY WYŻSZE NIŻ MOJE ŚREDNIE ZAROBKI z ostatnich trzech lat. Cóż, albo PiS-owiec, albo bezmózgowiec. Później jeszcze sędzina w sądzie kapturowym, bez możliwości obrony, dorzuciła 500 zł miesięcznie" - wyliczał Marcinkiewicz.
W swoim wpisie na Instagramie Marcinkiewicz zasugerował, że jego sprawy mają charakter polityczny, a wyroki sądowe są nieuczciwe. Zadeklarował, że będzie kontynuował swoją walkę (o niepłacenie alimentów?), pomimo tych wyzwań. Polityk nie sprecyzował niestety czy jego poprzedni ślub i późniejszy rozwód zakończony zasądzeniem alimentów również był spiskiem PIS-u.
Były premier jest obecnie w innym związku, lecz wciąż "jest prześladowany" przez kwestie finansowe związane z poprzednim małżeństwem. Uskarża się, że czuje się niesprawiedliwie traktowany i zadeklarował, że będzie szukał sprawiedliwości, nawet jeśli oznacza to szukanie pomocy poza systemem sądowym Polski.
"Nie mam pojęcia, dlaczego żyjąc z kobietą trzy lata, muszę płacić alimenty już przez ponad dziesięć lat. Nie rozumiem tego, ale przyjmuję do wiadomości wyroki sądów i je respektuję, nawet jeśli później będę szukał sprawiedliwości poza systemem PiS-kim. Państwo PiS prześladuje mnie na różne sposoby, ale mam to tam, gdzie słońce nie dochodzi. Poradziłem sobie z komunizmem, to i poradzę sobie z kaczyzmem i ziobryzmem" - napisał na koniec.
Zobacz też:
Kazimierz Marcinkiewicz się oświadczył? "Powiedziałam tak"
Kazimierz Marcinkiewicz nie chce płacić alimentów. Odpowie za to przed sądem
Nie do wiary, jak teraz żyje Kazimierz Marcinkiewicz. "Mam kromkę chleba, czasem nawet z masłem"