Kelnerzy marzą, by na nią trafić. Takie napiwki daje polska milionerka [POMPONIK EXCLUSIVE]
Joanna Przetakiewicz jest osobą zamożną i wcale się z tym nie kryje. Wręcz przeciwnie. Otwarcie mówi, że kocha pieniądze i luksus i nie szczędzi sobie drogich wydatków. Okazuje się, że jednocześnie jest także bardzo hojna. Udając się na obiad czy kolację do restauracji, zostawia napiwki, o jakich marzy każdy kelner, o czym opowiedziała Pomponikowi.
Joanna Przetakiewicz od lat prowadzi różne biznesy, dzięki którym stała się milionerką. Projektantka może się poszczycić nie tylko zasobnym portfelem i milionami na koncie, ale także drogimi nieruchomościami, samochodami i innymi dobrami luksusowymi.
Często też podróżuje po świecie, a zakupy robi wyłącznie w drogich sklepach.
Swoim majątkiem lubi się jednak dzielić. Przetakiewicz często włącza się w akcje charytatywne, jest także działaczką społeczną.
Jako że jej plan dnia jest zazwyczaj wypełniony po brzegi, często stołuje się w restauracjach. Okazuje się, że jest klientką idealną, gdyż kelnerzy zawsze, bez wyjątku, mogą liczyć na sowity napiwek. Jaki? O tym opowiedziała w rozmowie z naszym reporterem.
Joanna Przetakiewicz odwiedziła wiele miejsc na świecie i bywała w setkach restauracji. Z pewnością zostawiła tam majątek, zwłaszcza że wydaje sporo nie tylko na samo jedzenie, ale także na napiwki.
W rozmowie z naszym reporterem zdradziła, że obsługa może liczyć aż na 20% wartości rachunku. Ale, co ciekawe, nie tylko w restauracjach zostawia dodatkowe środki dla obsługi. Na napiwek z jej strony mogą liczyć także przedstawiciele innych usług, jak choćby taksówkarze.
"Absolutnie zawsze (daję napiwki - przyp. red.). Ja bardzo lubię jedną zasadę i bardzo w nią wierzę i uważam, że nie ma w niej nic bardziej prawdziwego: z ludźmi trzeba się dzielić. Napiwek jest niczym upokarzającym. Odwrotnie - jest okazaniem szacunku i sympatii za coś, co się dostaje. Za troskę, za uwagę. Bez względu na to czy to jest pan czy pani kelnerka, czy to jest kierowca taksówki czy ktokolwiek, kto w jakimś sensie powoduje, że nasz świat też inaczej wygląda. Ktoś, kto pracuje z ludźmi bezpośrednio. Ja nie wyobrażam sobie dzisiaj myśleć inaczej, w związku z tym ja jestem zdecydowanie za tym, żeby dawać napiwki" - wyznała nam.
Przetakiewicz uważa również, że to najwyższy czas, by zmienić słowo napiwek na brzmiące nieco mniej pretensjonalnie. "Ono jest nieadekwatne" - wyznała nam wprost.
Zobacz też:
Joanna Przetakiewicz o handlu w niedzielę. Padły mocne słowa
Przetakiewicz spakowała walizki. Tuż przed świętami zostawiła Rinke dla innego mężczyzny