Kiedyś był idolem młodzieży. Dziś jego życie wygląda zupełnie inaczej. Co słychać u Julka z kultowej "Janki"?
W latach 80. ubiegłego wieku Tadeusz Horvath był jednym z najpopularniejszych aktorów dziecięcych i młodzieżowych w Polsce. Nie wiadomo, jak potoczyłyby się jego losy, gdyby w 1991 roku nie wyemigrował z rodzicami i pięciorgiem rodzeństwa do Ameryki. Dziś twierdzi, że wyjazd z kraju co prawda zrujnował mu karierę, ale za to uratował go od stoczenia się na dno. „Wraz ze sławą przyszło wiele pokus, którym nastolatkowi ciężko jest się oprzeć” – wyznał po latach.
Tadeusz Horvath był sześcioletnim dzieciakiem, gdy Władysław Ślesicki – twórca pierwszej filmowej wersji „W pustyni i w puszczy” - powierzył mu rolę Romanka w filmie „Śpiewy po rosie”. Znali się wcześniej z widzenia, ponieważ mieszkali w tym samym wieżowcu w centrum Warszawy i często na siebie wpadali na podwórku.
„Pewnego dnia bawiłem się w piaskownicy, a on podszedł, przykucnął i zapytał, czy dobrze czułbym się w filmie, przed kamerą. Byłem bardzo mały i nie miałem pojęcia, o czym mówi. Powiedziałem, że chyba tak, ale żeby zapytał mojej mamy, bo ona będzie wiedziała lepiej” - wspominał Tadeusz po latach w rozmowie z Onetem.
Tadzik wywiązał się z powierzonego mu przez Ślesickiego zadania znakomicie. Gdy dwa lata później reżyser postanowił przenieść na ekran „Lato leśnych ludzi” Marii Rodziewiczówny, znów go zatrudnił.
Dzięki rolom w dwóch produkcjach Władysława Ślesickiego Tadeusz Horvath – jak sam twierdzi – zaistniał, ale dopiero udział w „Urwisach z Doliny Młynów” przyniósł mu popularność, o jakiej nawet nie śmiał marzyć. Po premierze serialu chłopak został ulubieńcem telewidzów, a trzy lata później, kiedy we wrześniu 1989 roku TVP rozpoczęła emisję „Janki”, w której zagrał Julka u boku młodziutkiej Agnieszki Krukówny, a do kin wszedł film „Mów mi Rockefeller” z jego udziałem, stał się idolem tysięcy młodych Polaków.
„Miałem 15 lat i nagle zacząłem być rozchwytywany. Otrzymywałem mnóstwo zaproszeń na imprezy” - opowiadał na antenie polonijnego Radia Rampa, dodając, że były to imprezy, na których działo się naprawdę sporo.
Tadeusz Horvath nie kryje, że zachłysnął się sławą.
„To była jazda! (...) Ten imprezowy czas przerwał właśnie mój wyjazd do Stanów. Gdy teraz zadaję sobie pytanie, czy żałuję, że tak się potoczyły moje losy, od razu pojawia się myśl, że jednak dobrze się stało, bo nie wiem, gdzie bym teraz był” - wyznał.
Decyzję, że gdy dorośnie, będzie szukał szczęścia poza Polską, Tadeusz podjął na długo przed tym, jak w 1991 roku wylądował z mamą, ojczymem i rodzeństwem w Nowym Jorku.
„Jak pierwszy raz byłem na Zachodzie – w 1986 roku pojechałem na tydzień do Kolonii w RFN na konferencję prasową przed premierą „Urwisów z Doliny Młynów” (serial był koprodukcją polsko-zachodnioniemiecką – przypis red.) - przeżyłem szok, bo tam wszystko było takie... kolorowe. Obiecałem sobie, że pewnego dnia wyjadę z szarej Polski na zawsze” - wspominał w rozmowie z Radiem Rampa.
Tadeusz Horvath miał 16 lat i był u szczytu kariery filmowej, gdy jego mama zarządziła rodzinny wyjazd do Ameryki.
„Początkowo założenie było takie, że zostajemy na pół roku. Z czasem musiałem zdecydować, czy wracam do Polski i może nigdy nie wrócę za ocean, czy ułożę sobie życie w Stanach. Zostałem” - opowiadał Monice Adamski.
Na początku pobytu w USA Tadeusz i jego dwaj młodsi bracia dorabiali do kieszonkowego, które dostawali od rodziców, statystując w filmach. Tadek zagrał m.in. u boku Julii Roberts i Mela Gibsona w „Teorii spisku”, a na planie dramatu policyjnego „Copland” spotkał Sylvestra Stallone i Roberta De Niro. Niestety, nie było go stać na zapłacenie 1500 dolarów wpisowego do związku zawodowego zrzeszającego aktorów, a bez przynależności do Screen Actors Guild po prostu nie mógł grać.
Z marzeniami o zrobieniu kariery aktorskiej w Ameryce Tadeusz Horvath pożegnał się pod koniec lat 90. Zarabiał później na utrzymanie m.in. jako roznosiciel gazet, kelner i dostawca pizzy. W sumie – jak wyznał w wywiadzie – pracował w 36. różnych zawodach!
„Dopiero kilka lat temu znalazłem to, czego szukałem. Zajmuję się nieruchomościami” - zdradził Onetowi.
Dziś były dziecięcy gwiazdor mieszka na Florydzie, ale nie chce mówić ani czym się zajmuje (deklaruje, że jest przedsiębiorcą), ani jak wygląda jego życie. 48-letni Tadeusz Horvath pilnie strzeże swojej prywatności, nie ma konta na Facebooku i Instagramie, rzadko udziela wywiadów.
Odtwórca roli Julka Bromskiego w kultowej „Jance” nie kryje, że bywa czasem w Polsce i gdyby teraz dostał propozycję zagrania w filmie czy serialu, z radością by ją przyjął.
„Chętnie wróciłbym przed kamerę” - powiedział kilka miesięcy temu podczas wizyty w studiu nowojorskiego Radia Rampa.
Zobacz też:
Rozwodem syna Cugowskiego żyli wszyscy, a teraz kolejne smutne wieści
Psycholożka bezlitosna dla Jerzego Stuhra. Taki los spotkałby go poza Polską za jazdę pod wpływem
Anna Jantar była przekonana, że mąż ją zdradza. Prawda wyszła na jaw wiele lat później