Kinga Preis boi się o syna!
Jej matczyne serce jest w rozterce. Z jednej strony drży o zdrowie ukochanego jedynaka, z drugiej widzi radość w jego oczach.
Wychowała się w domu, gdzie dominowały kobiety: mama i babcia. Ojciec aktorki zmarł, gdy była dzieckiem.
W rodzinie, którą Kinga Preis (46) sama założyła, przeważają mężczyźni. Zarówno Piotr Borowiec (56), partner gwiazdy, z zawodu operator filmowy, jak i jej syn Antoni (19) uważają, że dzień bez motocykla to dzień stracony.
Dom wypełniają dyskusje o najnowszych osiągnięciach motoryzacji. Panowie dużo czasu spędzają w garażu, a tu i ówdzie można potknąć się o rozłożone narzędzia i kaski.
Kinga zawsze prosi swych mężczyzn, żeby byli ostrożni. Ich pasja kosztuje ją sporo nerwów. Ciężko odchorowała wyjazd Antka do Hiszpanii, gdzie w ubiegłym roku brał udział w rajdzie enduro, w czasie którego ścigał się po bezdrożach.
"Wrócił poobijany, z ranami ciętymi, kłutymi i szarpanymi na całym ciele – opowiadała.
Chłopak jest wysportowany, przez lata grał w tenisa. Oprócz rajdów motocyklowych uprawia też kitesurfing i snowboard.
Kiedyś Kinga w żartach powiedziała, że synowi była potrzebna tylko przez pierwszy rok, kiedy go karmiła.
"Potem nastąpiła fascynacja tatą i wspólnymi zabawkami: samochodem, bronią, kamerą" – żaliła się.
Ten podziw trwa do dzisiaj. We dwóch byli na motorowej wyprawie w Maroko. Syn na Facebooku podsyła ojcu informacje o wyścigach jeepami, czy też anonsuje mu nowo otwarty serwis motocyklowy.
Choć gwiazda boi się o Antka, ma nadzieję, że chłopak nie nabawi się żadnej kontuzji.
"To jego wielka pasja. Staram się nie myśleć o lęku. Po prostu cieszę się, kiedy widzę radość w oczach syna" – wyznała.
Ostatnio ucieszyła ją decyzja Antka, który swoją przyszłość chce związać z branżą filmową. Nie jako aktor, co mu szczerze odradzała, ale po drugiej stronie kamery. Ma już za sobą pierwsze prace związane z produkcją i zamierza kształcić się w tej dziedzinie.
Był asystentem kierownika produkcji przy nowym sezonie serialu „Belfer” dla stacji Canal+. Pracował również przy dramacie „53 wojny” w reżyserii Ewy Bukowskiej, w którym jedną z ról zagrała też jego mama.
"Krzyczał na mnie, żebym kończyła pić kawę, bo trzeba wracać na plan" – wspomina Preis.
Gwiazda wierzy, że jej syn znajdzie swoje miejsce w filmowej rodzinie i zachwala mu pracę w branży.
"Nie dla pieniędzy, ale dla energii, którą dostaje się od ludzi" – tłumaczy.