Kinga Rusin komentuje słowa Agnieszki Fitkau-Perepeczko w "Dzień dobry TVN"
Agnieszka Fitkau-Perepeczko (77 l.), goszcząc w "Dzień dobry TVN", przekonywała, że sytuacja w Australii nie jest tak dramatyczna, jak przedstawiają to media. W studiu doszło do ostrej wymiany zdań między aktorką a prowadzącymi. Sprawę postanowiła skomentować Kinga Rusin (48 l.).
Mieszkająca na stałe w Melbourne aktorka pojawiła się w śniadaniówce, by porozmawiać o pożarach, które trawią Australię. W swoim monologu (!) 77-latka bagatelizowała nieco sprawę, stwierdzając, że spłonął jedynie 1 proc. powierzchni kraju. Dodała również, że media prezentują "telewizyjne animacje", które niewiele mają wspólnego z prawdą.
W tym momencie zaprotestowała prowadząca Kinga Rusin, podkreślając, że nie są to "telewizyjne animacje", a zdjęcia na podstawie danych NASA z kosmosu.
Po swojej wizycie aktorka napisała w internecie, że "taka złość i furia prowadzących była nie na miejscu".
"Przedstawiłam fakty i statystyki (...). Moi przyjaciele w Melbourne mają się dobrze. Mój dom stoi i nic mu nie grozi, więc furia była coraz większa..." - skomentowała swój udział w programie Fitkau-Perepeczko, dodając:
"Taka złość i furia jest nie na miejscu. Chyba ja bardziej współczuję Australii niż parka prowadzących (...). Nie mają pojęcia, a mówią i wiedzą najlepiej. Podpalenia może są, ale inne czynniki też. Najważniejsze żeby żywioł nie wymknął się spod kontroli... Tu niestety tak się stało".
Do sprawy postanowiła odnieść się w mediach społecznościowych Kinga Rusin. Dziennikarka jeszcze raz podkreśliła, że Agnieszka Fitkau-Perepeczko błędnie zarzuca mediom manipulację, a jej opinia na temat tego, co dzieje się w Australii, nie do końca jest prawdziwa.
"Rozmowa trwa nieco ponad 7 minut i jest wyjątkowo spokojna. Żadna ze stron nie podnosi głosu. Gdzieś w okolicach 6tej minuty musiałam jedynie zaprotestować wobec zarzutu o manipulacje. Gość zarzucił ją mediom udostępniającym mapy płonącej Australii. Wbrew temu, co pani Agnieszka powiedziała to nie są 'telewizyjne animacje', ale zdjęcia/wizualizacje na podstawie danych NASA (dane NASA pochodzą z ich zdjęć zrobionych z kosmosu). Wizualizację pożarów z ostatniego miesiąca, na podstawie danych ze zdjęć NASA załączam jako ilustrację tego postu wraz z zaznaczeniem źródła pochodzenia" - pisze Kinga Rusin na Instagramie (pis. oryg.).
I tłumaczy, że opinia aktorki jest inna od tej, jaką prezentują naukowcy, politycy i dziennikarze. Daje jednak Fitkau-Perepeczko prawo do posiadania własnego zdania na temat sytuacji w Australii.
"Opinia pani Agnieszki, na co dzień mieszkanki Australii, stała w sprzeczności z wcześniejszą wypowiedzią innego naszego gościa, pani profesor Mai Adamskiej, z którą połączyliśmy się na Skypie. Pani profesor, która jest biologiem z Australijskiego Narodowego Uniwesytetu w Canberze, mówiła o bezpowrotnym wyginięciu wielu gatunków zwierząt i roślin, w tym tych, których naukowcy nie zdążyli do tej pory nawet zbadać. Mówiła też o niespotykanej dotąd w Australii skali i intensywności pożarów, które strawiły do tej pory powierzchnię równą 1/3 terytorium Polski (ponad 10 milionów hektarów czyli 100 tys. km2 lasów i buszu). Pani Agnieszka Fitkau Perepeczko (w odróżnieniu od pani profesor zawodowo nie zajmuje się problemem) miała inne zdanie i łagodniej oceniała katastrofę, w której do tej pory zginęło 27 osób i spłonęło żywcem ponad MILIARD zwierząt.
Opinia pani Agnieszki Fitkau-Perepeczko jest rożna od tej, którą ma większość naukowców, polityków, dziennikarzy i zwykłych ludzi, w tym mieszkańców Australii. I oczywiście ma do tego prawo. A Państwo mają prawo opinię tę ocenić. W DDTVN przedstawiamy różne opinie, różnych osób, a ocenę zostawiamy widzom" - czytamy we wpisie dziennikarki.