Kinga Rusin ma problem z jedzeniem!
Kinga Rusin (48 l.) dla ekologii całkowicie zrewolucjonizowała swoje życie. Nie przesadza?
Gwiazda TVN od lat angażuje się w promowanie ekologii i walkę o lepszą przyszłość.
Kinga w czasach rządów Prawa i Sprawiedliwości ma ręce pełne roboty. Była żona Tomka Lisa walczyła m.in. z wycinką Puszczy Białowieskiej i odstrzałem dzików.
Okazuje się, że Rusin nie robi tego na pokaz. Swoje codzienne życie całkowicie podporządkowała walce o naszą planetę.
Rusin jest oczywiście weganką, bo zabijanie zwierząt jest obrzydliwe i kompletnie zbędne, bowiem człowiek jest w stanie się odżywić jedząc wyłącznie produkty roślinne, a masowa hodowla zwierząt przyczynia się w znaczącym stopniu do ocieplenia klimatu.
To w naszym kraju wiąże się oczywiście ze sporymi problemami. Weganizm nie jest jeszcze tak popularny i nawet w Warszawie ciężko jest o godną zaufania restaurację.
Doszło więc do tego, że ekologiczna Kinga zmuszona jest jadać w tylko jednym miejscu.
"Nie jadam bardzo wielu rzeczy. Nie jestem na nic uczulona, po prostu nie jem mięsa i produktów odzwierzęcych. Muszę mieć pewność, że ktoś stosuje tylko roślinne produkty. A wiadomo, że w polskiej kuchni używa się, przykładowo, masła do smażenia.
Trudno jest mnie zaprosić gdzieś do restauracji. Chodzę jeść tylko w jedno miejsce, do maleńkiej knajpki należącej do mojej koleżanki. Wiem, że tam wszystko jest robione z sercem, z wyselekcjonowanych składników" - wyznaje Kinia w "Fakcie".