Reklama
Reklama

Kinga Rusin nie gryzie się w język. Napisała ostry list do władz! "Potwornie mnie to wkurza"

Kinga Rusin (51 l.) znana jest ze swojego zaangażowania w rodzime sprawy społeczne i polityczne. Dziennikarka lubi zabierać głos i krytykować obecną władzę. Niedawno była gwiazdka TVN-u nie wytrzymała i napisała list protestacyjny, który skierowała do lokalnych rządzących Australii. Kinga nie ukrywa, że również dobro zwierząt leży jej na sercu i jest załamana tym, jaki los spotyka koale!

Kinga Rusin niejednokrotnie udowodniła, że jest osobą dbającą o dobro innych. Dziennikarka protestowała z innymi kobietami, stawała w obronie zwierząt i broniła unijnego prawa. Gdy wyleciała z ojczyzny, jej filantropijne działania skupiły się również na pomocy lokalnym organizacjom. Niedawno 51-latka była w Ugandzie, a także w Zambii. To właśnie w kraju Afryki kobieta protestowała przeciwko myśliwym, którzy mordowali lwy i lamparty.

Reklama

Po eksplorowaniu tego kontynentu Rusin obrała kurs na Australię. W krainie kangurów nie tylko latała helikopterem, ale również eksplorowała pierwotne dżungle i przemierzała rzeki pełne krokodyli.

Zaangażowała się również w pomoc koalom, które w jednym zoo trzymane są w tragicznych warunkach!

Kinga Rusin nie gryzie się w język. Napisała ostry list do władz!

Kinga Rusin nie wytrzymała, gdy w zoo w Queensland zobaczyła, w jakich okropnych warunkach przetrzymywane są zwierzęta. Dziennikarka nie zgodziła się na podłe traktowanie innych istot i w mig ruszyła na pomoc. Prezenterka wystosowała pismo do lokalnych władz i poprosiła o pomoc.

"No i znów nie wytrzymałam! Napisałam list protestacyjny do władz stanowych w Queensland! Musiałam zaprotestować przeciwko trzymaniu w tragicznych warunkach koali w prywatnym pseudo zoo na jednej z wysp, które tam odwiedzaliśmy" - opisała.

Kinga ze szczegółami opisała los trzech zwierząt, które są zamknięte w fatalnych warunkach, tylko po to, by odwiedzający zoo mogli maltretować je i robić sobie z nimi zdjęcia.

"Trzy biedne "misie" uwięzione są na maleńkich betonowych wybiegach, z jednym słupkiem do wspinania pośrodku i gałęziami eukaliptusa, zatkniętymi w plastikową rurę, obok. Wszystko po to, żeby turyści, za kasę, mogli tam przyjść i te biedne, zestresowane stworzenia głaskać oraz robić sobie z nimi selfie" - wyznała.

Kinga Rusin walczy o dobro zwierząt

51-latka zaznaczyła, że koale traktowane są jak żywe maskotki, a ludzi nie interesuje to, że zwierzęta też czują, boją się i są przerażone.

"Kilkaset osób dziennie dotyka te bardzo wrażliwe zwierzęta, które, mając słaby wzrok, są wyjątkowo wyczulone na zapach i dotyk. Nie mają jak i dokąd uciec! To dla nich prawdziwe katusze! Cierpią dla ludzkiej próżności, żeby ktoś mógł pochwalić się zdjęciem na insta i faktem, że głaskał "misia". Naprawdę bez dotykania i selfie się nie liczy!?" - czytamy.

Rusin nie ukrywa, że potwornie się zdenerwowała i nie zamierza tolerować zajścia, którego była świadkiem.

"Dlaczego ludzie zadają ból bezbronnym stworzeniom!? Dlaczego inni dają im zarobić na krzywdzie zwierząt!? Potwornie mnie to wkurza! Skoro na ludzką empatię nie można liczyć, to taki "biznes" powinien być po prostu prawnie zakazany. Dwa lata temu mnóstwo Polaków (w tym ja) wirtualnie adoptowało koale, żeby pomóc je ratować. Dlatego czuję się uprawniona do takich protestów" - wyraziła żal.

W tym samym wpisie gwiazdka TVN-u opisała swoją podróż z ukochanym Markiem w głąb Queensland. Przyznała, że udało jej się spotkać koalę, która żyje na wolności, czyli tam, gdzie jej miejsce i dom, a nie w zamkniętej i ciasnej klatce w zoo.

"Przyjechaliśmy z Markiem do tej części Queensland, żeby w tutejszych parkach narodowych podziwiać dzikie koale, których prawdopodobnie jest tu najwięcej w Australii. Nie jest łatwo je dostrzec, bo świetnie się kamuflują. Szczęście uśmiechnęło się do nas po półtorej godziny wyczerpującego marszu pod górę i w upale. Zastygliśmy w kompletnej ciszy, przez ponad godzinę obserwując koalą mamę ze swoim maluszkiem! O takim doświadczeniu marzyłam i takie mi starczy" - podkreśliła.

Przy okazji podzieliła się pamiątkowymi fotkami z wycieczki, a także unaoczniła odbiorcom, jak wyglądają pokrzywdzone koale w zoo.

Kinga Rusin: wiek, kariera, rodzina

Kinga Rusin (ur. 1971 w Warszawie) - polska dziennikarka telewizyjna i prezenterka. Ukończyła italianistykę i dziennikarstwo na Uniwersytecie Warszawskim. Na ekranie zadebiutowała na początku lat 90. w Telewizji Polskiej, gdzie była prezenterką oraz pracownikiem redakcji "Teleexpressu". W 1994 roku została uhonorowana statuetką Wiktora w kategorii "Odkrycie telewizyjne roku".

W 2005 roku została współprowadzącą "Dzień Dobry TVN". Dwa lata temu zrezygnowała z pracy i odeszła z formatu. Prowadziła również "You Can Dance - Po prostu tańcz" i "Agent - Gwiazdy". W 2006 roku była jedną z uczestniczek show "Taniec z Gwiazdami", gdzie wywalczyła kryształową kulę.

Prywatnie związana jest od 2010 roku z Markiem Kujawą. Jej pierwszym mężem był Tomasz Lis, z którym ma dwie córki: Polę i Igę. Para rozwiodła się w 2006 roku.

Zobaczcie również:

Kinga Rusin rozważała wcześniejsze lądowanie. "Wisieliśmy w pasach bezpieczeństwa"

Kinga Rusin nigdy o tym nie mówiła. Wyszło na jaw jej prawdziwe nazwisko

Tomasz Lis miał udar. "Żyję, choć w nocy nie było to takie pewne"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kinga Rusin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy