Kinga Rusin stanęła w obronie uchodźców. Takiego hejtu się nie spodziewała!
Gdy w programie śniadaniowym Kinga Rusin (46 l.) zaapelowała o przyjmowanie przez Polskę uchodźców, zapewne nie przypuszczała, że rodacy na forach internetowych zrównają ją z błotem.
Kwestia przyjęcia do Polski uchodźców z owładniętej wojną Syrii podzieliła nasz kraj.
Kinga Rusin, która w "Dzień dobry TVN" rozmawiała z rzecznikiem Biura Wysokiego Przedstawicielstwa ONZ ds. uchodźców w Polsce, podkreśliła, że temat jest bardzo gorący i ilekroć podejmuje go redakcja TVN, spotyka się z niewyobrażalnym hejtem w mediach społecznościowych. Tak było i tym razem.
"Kiedyś myśmy musieli prosić o pomoc i znaleźli się tacy, którzy nas przyjęli. Byliśmy kiedyś uchodźcami. Nigdy o tym nie zapominajmy" - mówiła Rusin.
Na swoim fanpage'u kontynuowała temat, publikując posty internautów, którzy wykazali się wsparciem i zrozumieniem tematu. Zdecydowana większość obrzuciła jednak Rusin błotem.
Dziennikarka postanowiła zareagować i opublikowała emocjonalny post: "Do wszystkich kretynów z rzekomej 'prawej' strony, którzy nie słuchają słów Prymasa Polski o uchodźcach, wypisują idiotyzmy na moim profilu i są bardzo z siebie zadowoleni!" - napisała.
"Sami się teraz zaoraliście, pokazując, że nie potraficie czytać ze zrozumieniem i max waszej percepcji to tytuł nienawistnego artykułu.
Jak łatwo jest wywołać hejt i manipulować tymi którzy czytają wyłącznie nagłówki nienawistnych prawicowych portali. Żal. Idźcie przeprosić za to do kościoła, pseudo-katolicy! I poczytajcie nauki Jana Pawła II" - dodała, nawiązując do newsa jednego z portali, jakoby sama pisała sobie pozytywne komentarze.
Po kilku godzinach zdecydowała się przeredagować i nieco złagodzić swój post, wyrzucając z niego obraźliwe słowa.
"Co do meritum, moja propozycja przyjęcia pewnej liczby wyselekcjonowanych (w oparciu o pewne kryteria związane z bezpieczeństwem) uchodźców, np. rodzin chrześcijan, spotkała się z niezrozumieniem. Wiele z Waszych obaw doskonale rozumiem, ale nie mogę przejść do porządku dziennego nad cierpieniem tylu ludzi. Pewną grupę ludzi moglibyśmy, po wewnętrznej dyskusji i przy zachowaniu ostrożności, przyjąć i to z pożytkiem dla naszego Państwa" - zakończyła temat.
Niebawem dziennikarka będzie miała szansę nieco odpocząć od polskiej rzeczywistości. Rozpoczynają się bowiem w Argentynie zdjęcia do kolejnej edycji programu "Agent - Gwiazdy", którego Kinga jest prowadzącą.
Po powrocie Rusin planuje zabrać mamę w sentymentalną podróż do USA. Pani Maria przed laty pracowała w TVP w biurze handlu zagranicznego. Dzięki tej posadzie spędziła dużo czasu w Nowym Jorku.
"Kinga chce pojechać tam z mamą, być tylko z nią, spacerować po Central Parku, posłuchać jej wspomnień o tym fantastycznym mieście" - zdradza osoba z otoczenia Rusin.
W Nowym Jorku panie będą mogły też porozmawiać o tym, co się wydarzyło podczas nieobecności Kingi w domu. Pani Maria zajmie się Igą, domem i firmą, gdy dziennikarka na pięć tygodni wyjedzie na plan "Agenta".
Młodszej latorośli przyda się wsparcie, bo ten rok szkolny będzie dla niej trudny. "Moja córka od września wraca do szkoły, musi ją skończyć, zrobić maturę. Na razie nie wiemy, co będzie robiła dalej" - mówi Rusin "Na Żywo".
Iga uczy się w prywatnej amerykańskiej szkole w podwarszawskim Konstancinie. Ponieważ wcześniej zaczęła edukację, maturę będzie robiła jako siedemnastolatka. Przed dziennikarką trudne zadanie wspierania jej w przygotowaniach do egzaminu dojrzałości i przy wyborze studiów.
pomponik.pl/Na Żywo