Kinga Rusin tłumaczy się z wpadki
15 sierpnia w Nicei zmarł Sławomir Mrożek. Kinga Rusin (42 l.), która rok temu przeprowadziła z nim wywiad, na Facebooku zamieściła okolicznościową notkę i... zaliczyła wpadkę.
"Z wielkim smutkiem przyjęłam wiadomość o śmierci Stanisława Mrożka" - napisała. Pochwaliła się, rzecz jasna, iż przeprowadziła z nim wywiad, jak twierdzi, "ostatni tak długi".
"Odwiedziłam go w jego mieszkaniu w Nicei nieco ponad rok temu. Nie mogę powiedzieć, że był w dobrej formie. Jednak ku mojemu zaskoczeniu, bo wiedziałam o jego niechęci do dziennikarzy i wywiadów, fantastycznie współpracował" - zdradziła.
"To był ostatni tak długi wywiad, jakiego udzielił. Zaprosił mnie do domu, pokazał mi wszystkie swoje ulubione miejsca w Nicei, która przez ostatnie lata była jego miejscem na ziemi. Był bardzo refleksyjny i dużo mówił o przemijaniu. W pewnym momencie stwierdził nawet, z wielkim spokojem, że czuje iż jego czas się kończy".
Rusin, choć bardzo by chciała, nie była ostatnią dziennikarką, która rozmawiała z Mrożkiem. Małgorzata I. Niemczyńska pracuje obecnie nad biografią dramaturga i miesiąc temu to właśnie ona przeprowadziła z nim wywiad.
Kinga "gafę" poprawiła, przepraszając za pomyłkę. Zarzuciła jednak mediom, że "zamiast pochylić głowę nad odejściem wielkiego człowieka, skrzętnie i złośliwie odnotowują jej błędy".
"Pana Sławomira znałam osobiście" - podkreśliła kolejny raz. "Gonitwa myśli towarzysząca temu smutnemu wydarzeniu spowodowała zmianę imienia" - dodała.
Przypomnijmy, że podobną wpadkę zaliczyła posłanka Wanda Nowicka, która po śmierci Wisławy Szymborskiej na Twitterze napisała: "Coraz mniej wielkich ludzi - najpierw Havel, teraz Wisłocka".