Kinga Rusin wyjawiła rodzinne sekrety! „Myślałam, że zwariuję”!
Kinga Rusin (46 l.) rzadko udziela tak emocjonalnych i szczerych wywiadów. Tym razem jednak zrobiła wyjątek i zdradziła naprawdę wiele.
Sporo czasu zajęło jej poukładanie życia po rozstaniu z Tomaszem Lisem (51 l.). Długo nie potrafiła zaufać na nowo innemu mężczyźnie, a życie, jak sama twierdzi, jej nie rozpieszczało.
Została sama z dwójką dzieci, z pracą i obowiązkami. Po latach przyznała, że to był chyba najcięższy etap w jej życiu.
"Pamiętam moment, kiedy zostałam sama z córkami, minął jeden miesiąc, drugi, trzeci, pomyślałam: Boże, ja się za chwilę zaganiam na śmierć. Ja już po prostu nie miałam siły. Myślałam, że zwariuję. Codziennie wydawało mi się, że moje życie się kończy. Sypnęło mi się zdrowie, kręgosłup. Chodziłam na rehabilitację" - wyznała po tak długim czasie w końcu Kinga.
Widać, że zmiana która nastąpiła, musiała kosztować Rusin sporo wysiłku. Zapytana przez magazyn "Gala", skąd w niej taka wojowniczka wyjawiła, że to za sprawą silnych kobiet w jej rodzinie.
Przy okazji zdradziła, że jej babcia była...zakonnicą!
"Matka mojego ojca była zakonnicą. W Grodnie pracowała w szpital, była w nowicjacie. Absolutnie oddana Bogu. Gdy w czasie wojny przyszli bolszewicy, zapanował okrutny głód i potworne okrucieństwo. Tym nowicjatkom powiedziano, że jeżeli jest jakiś mężczyzna, który otoczy je opieką i ochroni, to powinny wyjść za mąż" - relacjonuje Kinga.
Widocznie jej babcia posłuchała tej rady, co nie zmienia faktu, że na wielu osobach informacja ta zrobiła spore wrażenie. Może to właśnie po niej dziennikarka odziedziczyła opór i buntowniczą duszę.
***
Zobacz więcej materiałów wideo: