Kinga Rusin zabrała głos ws. choroby Moniki Olejnik. Nagle podzieliła się własnym doświadczeniem
Przejęta Kinga Rusin zabrała głos ws. odwagi, z którą Monika Olejnik ogłosiła, że choruje na nowotwór piersi. Dziennikarka nie kryła silnych emocji, a w pewnym momencie nawiązała nawet do własnych trudnych doświadczeń. Okazuje się, że lata temu niewiele gwiazd chciało przyznać się do zmagań z rakiem, co sprawiło jej ogromne kłopoty. Oto szczegółowe informacje.
Kinga Rusin nie ukrywa, że z Moniką Olejnik pozostają w bliskich stosunkach. Nic więc dziwnego, że informacja o chorobie przyjaciółki wywołała w niej wiele emocji. Gdy dziennikarce udało się poskładać je w jedną całość, podjęła decyzję o zabraniu głosu. Zrobiła to za pomocą Instagrama. Najpierw opublikowała pamiątkowe wideo, na którym panie świetnie się bawią, po czym napisała kilka szczerych słów:
"Monika Olejnik ogłosiła, że ma raka piersi i jest już po operacji. Trzymaj się Monika i szybko wracaj do zdrowia! Ale ja przede wszystkim chciałam Monice podziękować za to, że bez żadnych ceregieli, bez krygowania się i patosu powiedziała publicznie o swojej chorobie i zachęciła wszystkie kobiety do badań" - rozpoczęła swój komunikat.
Rusin wyraziła nadzieję, że słowa koleżanki z branży odbiją się szerokim echem.
"Jestem przekonana, że dzięki temu tysiące kobiet sprawdzi swój stan zdrowia, a kilka z nich być może uratuje w ten sposób swoje życie, bo, jak napisała Monika, rak to nie wyrok, a szybka diagnoza to gwarancja pełnego powrotu do zdrowia" - opisywała poruszona Kinga.
Dalej dziennikarka zabrała głos ws. swojego własnego doświadczenia. W przeszłości szukała ambasadorki, która poprowadzi kampanię promującą badania. Zadanie to okazało się trudniejsze, niż mogła się spodziewać.
"[...] zaangażowałam się w akcję Różowej Wstążki zapoczątkowaną przez naczelną miesięcznika, Krystynę Kaszubę. Napisałam artykuł i zrobiłam reportaż o tym, jak walka z nowotworem piersi wygląda w Stanach, o diagnostyce i grupach wsparcia, a przede wszystkim o otwartości w tym temacie. Rak piersi to był wtedy wstyd, coś, co się skrzętnie ukrywało przed światem i z nikim o tym nie rozmawiało" - opisywała Kinga.
Ambasadorką miała być osoba, która mierzyła się z nowotworem. Szukano jej w całym kraju, jednak bez skutku.
"Pomimo tego, że zwróciliśmy się bezpośrednio do kilku znanych pań żadna nie zdecydowała się przyznać publicznie do choroby. Akcja nie miała więc wtedy ambasadorki, nikogo z kogo kobiety mogłyby wziąć przykład, z kim mogłyby się utożsamić..." - uzewnętrzniała się dziennikarka.
"Jak to dobrze, że te czasy już minęły! Jak dobrze, że świadomość tej choroby rośnie. Dzięki takim odważnym deklaracjom, jak ta Moniki, jest szansa na zwrócenie znów uwagi na problem diagnostyki. Niech Polska w końcu wyjdzie z niechlubnego grona państw, w których rak piersi, ze względu na zbyt późne wykrycie to choroba nieuleczalna" - podsumowała.
Na koniec wyraziła jeszcze nadzieję, że z Moniką ponownie spotkają się Roland Garros we Francji. To właśnie z tego wydarzenia pochodzi pamiątkowe nagranie, którym Kinga "upiększyła" swój post.
Czytaj też:
Kinga Rusin wraca do "Dzień Dobry TVN"? Na korytarzach aż huczy od plotek