Koczują pod katedrą od środy
Zagorzali monarchiści rozbili namioty w Londynie w pobliżu Opactwa Westminsteru, koczując w nich dzień i noc, by w ten sposób zapewnić sobie najlepsze miejsce widokowe przed ślubem Kate Middleton z księciem Williamem.
W czwartek rano (28 kwietnia) mieli okazję wiwatowania na cześć książęcego orszaku, który z druhenkami (najmłodsza ma 3 lata) i paziami przybył samochodami na generalną próbę przedślubną.
Kierowcy skarżą się, że "koczownicy" utrudniają ruch, ponieważ policja utworzyła dla pieszych usuniętych z chodnika specjalny szpaler odgrodzony barierkami, co zwęziło ruchliwą Victoria Street.
Namiotowe miasteczko nieopodal Opactwa nie przestaje się rozrastać. Jego mieszkańcy przybrali namioty brytyjskimi chorągiewkami i innymi patriotycznymi dekoracjami w kolorach czerwonym i niebieskim. Niektórzy przyszli z nadmuchiwanymi sofami do siedzenia, a co bardziej przewidujący z termosami z herbatą, podręcznymi kuchenkami z butlą na gaz i parasolkami.
Inni dla ochrony przed zimnem zawinęli się we flagi, którymi będą powiewać w piątek rano. Popularna prezenterka telewizyjna Amanda Holden nazwała ich "postrzeleńcami".
Najlepsze miejsce zajął 56-letni John Loughrey, który stawił się w środę ze śpiworem, składanym krzesełkiem i prowiantem w dwóch plastikowych torbach. Ubrał się w podkoszulkę z podobizną Williama i Kate.
Podkoszulki te to druga najlepiej sprzedająca się pamiątka ze ślubu, obok ręczników kuchennych, na których William i Kate sportretowani są na tle narodowej flagi. Popularne są też małe chorągiewki, które wpina się w kapelusz i balony.
Książęca para podziękowała za otrzymane życzenia, wyrażając wzruszenie. Middleton będzie ślubowała księciu Williamowi "miłość, pocieszenie, szacunek i wsparcie, w chorobie i zdrowiu", ale nie posłuszeństwo.