Kolega Iwony Wieczorek nie mógł dłużej milczeć! Oto co wyjawił o matce zaginionej!
Iwona Wieczorek zaginęła przed dwunastoma laty, ale tajemnica jej zniknięcia wciąż rozpala umysły śledczych i zwykłych Polaków. Ostatnio o sprawie znów zrobiło się głośno, gdy policja przeprowadziła działania w domu Pawła P., kolegi zaginionej dziewczyny. Mężczyzna feralnego wieczoru uczestniczył w tej samej imprezie w klubie, na której bawiła się zaginiona. Znajomy dziewczyny zdecydował się zabrać głos. Czyżby nareszcie doszło do przełomu?
Iwona Wieczorek zaginęła w lipcu 2010 roku. Choć od jej zagadkowego zniknięcia upłynęło już dwanaście lat, nikt nie jest w stanie określić, co tak naprawdę się wydarzyło. Na przestrzeni minionej dekady w mediach krążyły rozmaite teorie na temat okoliczności zaginięcia dziewczyny. W sprawę zaangażowany był m.in. najsłynniejszy polski detektyw, Krzysztof Rutkowski.
Iwona Wieczorek po raz ostatni była widziana w lipcu 2010 roku, gdy wychodziła z klubu Dream Club w Sopocie. Po zabawie w towarzystwie znajomych wyszła z lokalu i udała się pieszo w kierunku Gdańska. Śledczym udało się ustalić, że trop za nią urwał się na pasie nadmorskim, przy wejściu nr 63 w Gdańsku-Jelitkowie. Niestety zakrojone na dużą skalę poszukiwania nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Pomimo upływu czasu, wciąż nie wiemy, co stało się z dziewczyną.
W zeszłym tygodniu pojawiła się informacja o wszczęciu nowych działań przez policję. Funkcjonariusze postanowili przeszukać dom Pawła P., kolegi zaginionej dziewczyny. To właśnie on chwilę przed zaginięciem Iwony Wieczorek bawił się wraz z nią na imprezie. Policjanci zarekwirowali mężczyźnie cały sprzęt elektroniczny. Znajomy zaginionej nie ukrywa niezadowolenia, ponieważ brak urządzeń uniemożliwia mu pracę. Zażalenie w tej sprawie złożył już jego pełnomocnik. Mec. Krzysztof Woliński uważa, że mogło dojść do naruszenia praw człowieka.
Znajomy Iwony Wieczorek zdecydował się zabrać głos w sprawie nowych działań policji. Mężczyzna udzielił wywiadu "Faktowi", w którym z wielkim żalem mówił o tym, co się dzieje. Według niego podjęte przez funkcjonariuszy kroki nie mają najmniejszego sensu. Paweł P. uważa, że śledczy chcą na siłę zrobić z niego drugiego Tomasza Komendę.
Mężczyzna obecnie nie ma możliwości normalnego funkcjonowania. Należące do niego sprzęty elektroniczne zostały zarekwirowane. W rezultacie Paweł P. nie jest w stanie pracować, a jego firma musiała wstrzymać realizację usług.
"Zabrano mi sprzęt za parędziesiąt tysięcy. Moja firma nie funkcjonuje. Nie mam dostępu do niczego. I zostałem pozostawiony w takiej sytuacji, jakiej jestem" - mówił Paweł P. w rozmowie z dziennikarzami "Faktu".
Mało tego, mężczyzna twierdzi, że latami był dręczony. Policjanci nachodzili go w pracy i w niespodziewanych momentach zabierali na komendę. W działania funkcjonariuszy byli także włączani jego bliscy.
"Przyjazd policji do mnie do domu, gdzie mieszkam za Gdańskiem i jest tu niewiele domów, spowodował, że ludzie już się nawet na mnie nie patrzą. W imię czego? Co ja takiego zrobiłem?" - pytał zrozpaczony Paweł P. w wywiadzie dla "Faktu".
Zdaniem mężczyzny policja poszukuje kozła ofiarnego, ponieważ zależy jej na szybkim zakończeniu sprawy.
W opinii kolegi zaginionej Iwony Wieczorek w sprawie jej zniknięcia zostało zrobione już wszystko. Paweł P. niejednokrotnie przechodził już traumatyczne przesłuchania, podczas których straszono go bronią.
"Nie mam bladego pojęcia. Ja byłem setki razy przesłuchiwany w obecności adwokatów i bez, grożono mi bronią, straszono pobiciem na komendzie, zrobiono wszystko, co można było zrobić z każdej strony" - powiedział Paweł P. w wywiadzie dla "Faktu".
Zdaniem mężczyzny, gdyby rzeczywiście posiadał coś na swoim sumieniu, to po tylu latach na pewno wyszłoby to na jaw.
"Skoro przez tyle lat, tylu śledczych grama podejrzeń na mnie nie mogło skierować uzasadnionych jakiś, to nie wiem, co jeszcze musi się wydarzyć w Polsce, żeby uznać, że ktoś jest niewinny" - mówił Paweł P. cytowany przez "Fakt".
Kolega zaginionej odniósł się także do postaci matki Iwony Wieczorek. Jego zdaniem kobieta za wszelką cenę pragnie doprowadzić sprawę do końca. Nie liczy się z tym, że tego typu działania mogą mieć wpływ na innych ludzi.
"Powiem szczerze, że pani Iwona... Co mam pani powiedzieć, ja rozumiem traumę kogoś, tylko niech ktoś zrozumie, że przez tę sytuację ktoś inny ma traumę. I to nie jest jedna osoba, tylko to jest wiele osób. Udzielanie wam wywiadów, że ja jestem śmieszny, ja wszystko rozumiem, może i tak, ale ja się chętnie z panią Iwoną zamienię na te lata. Nie ma dla mnie żadnego problemu, ponieważ ja nic złego nie zrobiłem, a problemów przez lata mam uuuu... i jeszcze trochę. Natomiast pani Iwona problem ma taki, że szuka swojej córki i nic więcej. Ja się chętnie z każdym na problemy zamienię" - oświadczył mężczyzna w rozmowie z dziennikarzami "Faktu".
Zobacz też:
Kasia Cichopek i Kurzajewski ogłosili romans, a teraz taka sensacja z TVP. Spływają gratulacje!
Jerzy Połomski: mógł wieść luksusowe życie w USA. Wolał biedować w PRL-u…
Marzena Rogalska wróciła do rodzinnej tragedii. Wzruszające wyznanie sprowokował... Jacek Rozenek