Kolejna zagadka w sprawie Iwony Wieczorek. Ksiądz, który mógł znać szczegóły jej zaginięcia znaleziony martwy!
Sprawa dotycząca zaginięcia Iwony Wieczorek znów powróciła do mediów. Nierozwiązana zagadka z 2010 roku nadal interesuje czytelników, którzy mają nadzieję, że w końcu uda się pojmać osoby związane z zaistniałą sytuacją. Śledczy z krakowskiego Archiwum X rzekomo mają nowe poszlaki w śledztwie. Jak się okazuje, to nie jedyna sensacja w sprawie. Wyszło na jaw, że ksiądz, który mógł znać szczegóły zaginięcia Iwony, popełnił samobójstwo!
Iwona Wieczorek zaginęła ponad 12 lat temu. W nocy z 16 na 17 lipca wyszła z klubu w Sopocie i na piechotę postanowiła udać się do domu, który znajdował się na jednym z osiedli w Gdańsku, a dokładniej w Jelitkowie, blisko ogromnego Parku Reagana. Z ustaleń śledczych wynika, że kobieta pokłóciła się z przyjaciółmi, z którymi imprezowała, a niedawno funkcjonariusze z krakowskiego Archiwum X przesłuchali jej kolegę, z którym imprezowała, Pawła P.
Matka Iwony uważa, że to właśnie on zamieszany jest w sprawę zaginięcie jej córki. Po przeszukaniu domu mężczyzny policjanci znaleźli w jednym z pomieszczeń nielegalne substancje i postawili mu zarzuty dotyczące posiadania narkotyków, ale nowych tropów związanych z Wieczorek nie znaleźli. Pomimo tego, wdowa po dziennikarzu śledczym Januszu Szostaku, który przed lata zajmował się sprawą Wieczorek, uważa, że mundurowi już wiedzą, kto jest sprawcą.
Teraz na jaw wychodzą kolejne fakty związane z osobami zaangażowanymi w poszukiwania zaginionej, a wikary, który był związany ze sprawą, popełnił samobójstwo!
Ksiądz Krzysztof był wikarym w małej parafii nieopodal Gdańska. Duchowny pomagał dziewczynom, które były ofiarami afery pedofilskiej w Sopocie. Kobiety miały być również świadkami kłótni Iwony i wpływowego biznesmena, która rozegrała się felernej nocy z 16 na 17 lipca 2010 roku.
Portal "i.pl" podaje, że wspomniane dziewczyny były ofiarami Krystiana W., znanego też jako "Krystek" lub "łowca nastolatek", głównego oskarżonego w sopockiej aferze związanej z lokalem o nazwie "Zatoka Sztuki". Tam też, jak wykazało śledztwo, dochodziło do wykorzystywania nieletnich dziewczyn. Ksiądz chciał pomóc poszkodowanym i zgłosił sprawę do prezydenta Sopotu, Jacka Karnowskiego. Duszpasterz opowiedział mu o strachu wykorzystanych kobiet.
"Ksiądz przyszedł do mnie, był bardzo roztrzęsiony i mówił, że opiekuje się jakimiś dziewczynami pokrzywdzonymi przez "Krystka". Szczególnie jedna bardzo się bała, szukał dla niej ochrony, mówił wręcz, że musi ją ukryć. Poradziłem mu wówczas, by udał się z tym do prokuratury. Z tego, co wiem, tak właśnie zrobił" - powiedział prezydent w rozmowie z portalem "i.pl".
Ten sam serwis donosi, że to właśnie ukrywane przez księdza kobiety były świadkami kłótni Iwony z biznesmenem związanym z "Zatoką Sztuki". Z relacji wynika, że zaginiona rzekomo wiedziała o wykorzystywaniu nieletnich i odgrażała się, że ujawni informacje na temat organizowania nielegalnych imprez z nastolatkami. Podane informacje mogą jedynie potwierdzić poszkodowane, lecz nie wiadomo, gdzie obecnie przebywają.
Autorom artykułu udało się ustalić, że o wspomnianej rzekomej kłótni ksiądz nikomu więcej nie opowiedział. Nie zdradził też, gdzie przebywają dziewczyny, przychodzące do niego po pomoc.
Kobiety przez lata były ukrywane przez księdza Krzysztofa, który jako jedyny wiedział o miejscu ich zamieszkania. Niestety nie ustalono, gdzie przebywają poszkodowane, które mogły by pomóc rozwiązać sprawę zaginięcia Iwony. Sam duchowny zaangażowany w sprawę również nie pomoże w rozwikłaniu zagadki, gdyż jak się okazało, 24 maja br. został znaleziony martwy na plebanii. Portal "i.pl" podaje, że wikary powiesił się na klamce swojego pokoju i nie pozostawił listu pożegnalnego. Jeszcze dwa dni wcześniej zorganizował spotkanie dla duchownych z okazji dwudziestolecia jego święceń kapłańskich.
"Bawili się dobrze, był zadowolony, że impreza fajnie wyszła. Trwała ona do późnego wieczora. Następnego dnia niewiele z nim rozmawiałem. Wcześniej nie było żadnych przesłanek. Może był nieco bardziej zamknięty w sobie, zrzucał to na karb zmęczenia. Nic nie zwiastowało tej tragedii, więc to może wzbudzać jakieś podejrzenie. Było prowadzone śledztwo prokuratorskie, ono niczego nie wykazało. Nikogo w dniu zabójstwa u księdza nie było, widziałem także zabezpieczony do tej sprawy monitoring" - powiedział proboszcz parafii w rozmowie z "i.pl".
Duchowni bardzo dobrze wspominają zmarłego. Ksiądz Krzysztof był bardzo zaangażowany w sprawy parafian, a także pracował i pomagał tzw. trudnej młodzieży. Był również traumatologiem.
Portal informacyjny donosi, że próbował sprawdzić wyniki sekcji zwłok księdza, a także chciał obejrzeć nagranie z monitoringu z dnia samobójstwa, jednak prokuratura rejonowa prowadząca śledztwo ws. śmierci duchownego nie wydała zgody na wgląd w akta sprawy.
Głos w sprawie śmierci księdza zabrała również dyrektorka placówki, w której działał ksiądz Krzysztof. Kobieta opowiedziała, jak duchowny od lat aktywnie współpracował z organizacją pozarządową.
"Dwa lata temu ksiądz się od nas odsunął. Nie dawało mi to spokoju, więc skontaktowałam się z księdzem, poprosiłam o spotkanie. Powiedział wówczas, że nie jest na nie gotów, jak będzie, to zadzwoni. Zabrał tę tajemnicę do grobu, do dziś nie wiem, co spowodowało, że zerwał z nami kontakt" - podkreśliła w rozmowie z "i.pl"
O czym jeszcze mogły wiedzieć dziewczyny ukrywane przez księdza? Sprawa może się rozwiązać, gdy "Krystek" zostanie skazany, pójdzie do więzienia, a pokrzywdzone przestaną się obawiać o własne życie.
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, dzwoń pod bezpłatny numer 116 123 lub 22 484 88 01.
Zobacz również:
Kolega Iwony Wieczorek nie mógł dłużej milczeć! Oto co wyjawił o matce zaginionej!
Iwona Wieczorek zaginęła 12 lat temu. Jasnowidz wskazuje miejsce, gdzie może znajdować się ciało
Zaginięcie Iwony Wieczorek. W gąszczu fałszywych tropów nie ma odpowiedzi