Kolejne osoby oskarżają Węgorzewską: Jest bezwzględna
Po tym, jak Alicję Węgorzewską (46 l.) pozwały do sądu byłe pracownice, pojawiają się kolejne osoby, które nie mają o niej najlepszego zdania.
Śpiewaczka jeszcze w tym tygodniu spotka się w Sądzie Pracy w Warszawie z byłymi pracownicami, które oskarżyły ją o mobbing. ZOBACZ
Z tygodnikiem "Twojego Imperium" skontaktowały się również inne osoby, które miały "przyjemność" współpracować z diwą i poznać jej wybuchowy charakter.
"O współpracy z panią Alicją chciałabym jak najszybciej zapomnieć, wymazać ją z pamięci" - mówi anonimowo (ze strachu przed utratą nowej posady) jedna z pianistek.
Inną z kobiet, odpowiedzialną swego czasu za promocję Węgorzewskiej, diwa zwolniła bez mrugnięcia okiem tuż po imprezie, którą dla niej zorganizowała, zostawiając z niezapłaconymi rachunkami i długami.
"Wiem, że nie jestem jedyną osobą, którą tak potraktowała" - mówi w rozmowie z "TI".
Miłych wspomnień nie ma również była menedżerka śpiewaczki, Maryla Płucyś. Współpracę z Węgorzewską kobieta określa krótko: szkoła życia.
"Początki były bardzo obiecujące. Legendy głoszą, że diwy miewają różnego rodzaju fanaberie i kaprysy, zatem znosiłam je ze stoickim spokojem" - opowiada.
"Nasza współpraca zakończyła się pół roku temu. Powodów było wiele. Głównym był temat jej przedszkola i problemów z nim związanych. To był dla mnie najtrudniejszy okres naszej współpracy, bowiem z działalnością operową nie miał nic wspólnego. Utwierdziłam się wówczas w przekonaniu, że Alicja to czołg a nie człowiek, skoncentrowana wyłącznie na sobie, że jest nieprzewidywalna i czasami zbyt wymagająca i bezwzględna wobec innych. Nasze rozliczenie... to jedna wielka farsa z elementami tragikomedii" - ujawnia na łamach "Twojemu Imperium".
Każde wyrządzone zło wraca?