Kolejne problemy na Woronicza. Szefowa "PnŚ" nie mogła dłużej milczeć. "Chce mi się z tego śmiać"
"Pytanie na śniadanie" mierzy się w ostatnim czasie z wieloma problemami. Po wprowadzeniu wielu zmian i zatrudnieniu nowych prowadzących poranny cykl TVP zaczął notować spadek oglądalności. Nic dziwnego, że w mediach pojawiają się plotki o nerwowej atmosferze panującej na Woronicza. Do najnowszych doniesień z Telewizji Polskiej postanowiła odnieść się sama szefowa śniadaniówki - Kinga Dobrzyńska.
Od czasu zmiany zarządu TVP widzowie stacji wciąż zaskakiwani są kolejnymi odważnymi zmianami. W związku z wielką przebudową mediów publicznych z pracą na Woronicza musiała pożegnać się większość dotychczasowych gwiazd.
Roszady kadrowe dotknęły nie tylko serwisy informacyjne i popularne teleturnieje, ale także flagowy program telewizyjnej Dwójki, czyli "Pytanie na śniadanie". Z porannego pasma zniknęli tacy prezenterzy jak Katarzyna Cichopek, Maciej Kurzajewski, Izabella Krzan, Tomasz Kammel czy Ida Nowakowska.
W ich miejsce producenci zatrudnili nowe twarze: część z nich wróciła do Telewizji Polskiej po kilkuletniej nieobecności, inni dołączyli do redakcji, przechodząc wprost od konkurencji.
Niestety z czasem okazało się, że odświeżona formuła "PnŚ" nie do końca spodobała się widzom - świadczą o tym notowania oglądalności, które są dla śniadaniówki dużo mniej korzystne niż przed rokiem.
Nic dziwnego, że atmosfera na Woronicza staje się coraz bardziej nerwowa.
(...) Za kulisami mówi się, że z niektórymi prowadzącymi pożegnano się zbyt szybko (...) Jedyną osobą, która wierzy w sukces programu, jest Kinga Dobrzyńska. Być może z tego powodu, odkąd jest szefową, kilka wydawczyń odeszło do konkurencji" - zdradził informator Pudelka.
Wygląda na to, że zarząd TVP bierze pod uwagę przeprowadzenie zmian także na wyższych szczeblach.
"Przerwa wakacyjna konkurencji miała wpłynąć na poprawę wyników oglądalności, a tymczasem "Pytanie na Śniadanie" nie odnotowało wzrostów. Władze stacji nie mają już cierpliwości, dlatego jesienią wprowadzone zostaną odpowiednie zmiany. Mówi się nie tylko o wprowadzeniu nowej szefowej programu w miejsce Kingi Dobrzyńskiej, ale również o zmianach w składzie prowadzących" - dodał.
Na te słowa zareagowała także sama zainteresowana. Kinga Dobrzyńska w rozmowie z dziennikarzami serwisu zdementowała plotki o napiętej atmosferze pomiędzy pracownikami.
"To stek bzdur. Nie wiem, skąd taka informacja. Chce mi się z tego śmiać i przestaję to komentować. Ramówki są wyłącznie dla dziennikarzy. To, jak jeździmy po Polsce i jak jesteśmy odbierani - to my wiemy. Szykujemy sporo zmian, łącznie z czołówką, nowym studiem. Cały czas mamy zmiany, a zmiany... Nie można sadzić kwiatka co tydzień, trzeba o niego zadbać, pielęgnować, żeby urósł, a my dbamy o to, co mamy. Na wakacje wyszliśmy z warszawskiego studia, na jesień szykujemy kolejne zmiany i kolejne dbanie o to, co stworzyliśmy - tłumaczy szefowa "PnŚ".
"Pożegnaliśmy się z trzema wydawczyniami. Na 120 osób to nie jest dużo. (...) Jestem w tej branży od 33 lat. Co takiego się stało, że jesteśmy tak postrzegani? Nic takiego się nie dzieje.(...) Nie ma żadnej nerwowości. Wczoraj, jak to przeczytaliśmy, zaczęliśmy się śmiać" - zapewnia reżyserka.
Zobacz też:
Aleksandra Grycz wróciła na antenę. Wystąpiła jak gość "Pytania na śniadanie"
Marcin Hakiel pojawił się w "Pytaniu na śniadanie". Padły zaskakujące słowa
Robert El Gendy zniknął z "Pytania na śniadanie". Dziennikarz ma problemy zdrowotne