Kompromitacja Natalii Lesz w Sopocie
"Nigdy nie zrobisz kariery na Zachodzie, nie potrafisz śpiewać, nie masz głosu" - ocenił występ piosenkarki Robert Kozyra, dziennikarz Radia Zet. Miał niestety rację...
To najgorszy festiwal tego lata. Pierwszy dzień, kiedy walczono o Bursztynowego Słowika, miał tak niski poziom, że jury festiwalu nie szczędziło występującym krytyki. Największą kompromitacją okazała się lansowana do bólu przez wszystkie media Natalia Lesz...
"Nie wiem, co ty tu w ogóle robisz" - powiedział Kozyra, członek jury konkursu o Bursztynowego Słowika.
Kolejna jurorka, Małgorzata Walewska, skrytykowała Lesz za patykowate nogi: "To cud, że ich nie połamała" - skwitowała występ "największego produktu polskiego show-biznesu" ostatnich miesięcy.
"Jest wielka przepaść między przygotowaniem polskich a zagranicznych artystów. Z tymi ostatnimi też nie jest fantastycznie. Polskiej publiczności zaproponowali łatwe, dyskotekowe hity, nie zawsze zaśpiewane czysto" - powiedziała w rozmowie z "Super Expressem".
Ikony polskiej estrady również nie kryły zażenowania. Ewa Bem była wstrząśnięta: "Ten festiwal miał zatrważająco niski poziom".
Krystyna Loska nie znalazła nawet czasu na obejrzenie show TVN: "Kiedyś festiwal był inny. Znacznie skromniejszy, ale jakże urokliwy".
Podobnie wypowiedziała się Zofia Czernicka: "Zabrakło gwiazd wielkiego formatu. W tym roku Sopot nie miał wysokiego poziomu. Zabrakło dawnej klasy. Jest wielka przepaść między festiwalem kiedyś a dzisiaj" - dodała.
Prowadząca największą żenadę muzyczną tego roku - Magda Mołek, również była plastikowa i sztuczna. Każdego z wykonawców określała mianem fenomenu...
Zobacz również Słowik Publiczności był ustawiony?