Koniec Violetty Villas?
Violetta Villas (69 l.) wyszła z ukrycia. Opuściła miejsce gdzie dotąd przebywała (gdzieś u stóp Karkonoszy) i powróciła do swojego Lewina Kłodzkiego. Jednak to co zastała nie przyczyniło się bynajmniej do jej powrotu do zdrowia.
Artystka dużą część swoich dochodów przeznaczała na remont domu. Po przyjeździe do swojej lewińskiej posiadłości dom był jednak "nietknięty" przez ekipę remontową. Nie było w niej ani wody, ani prądu, brakowało ponadto podstawowych urządzeń gospodarstwa domowego i mebli.
Pod nieobecność artystki w domu zagnieździli się Elżbieta Budzyńska z dochodzącymi mężczyznami. Finansami artystki zarządzali menedżer Andrzej Sikora i prawnik Zbigniew Świta. Pieniądze zniknęły.
Menadżer artystki Andrzej Sikora w odpowiedzi na zarzuty mówi: "Myślę, że Pani Villas przestała zażywać tabletki, a w związku z tym prześladowanie jej przez służby specjalne zmieniło się na prześladowanie i okradanie przez menadżera i adwokata".
Tymczasem Violetta Villas znalazła sobie nowego menadżera oraz niewielką wytwórnię fonograficzną, która planuje wydanie jej nowej płyty. Jednak pojawiły się trudności: "Płyta jest już przygotowana, ale nie możemy jej nagrać, bo pani Violetta nie jest do tego gotowa. Stan zdrowia jej nie pozwala. Trzy razy wynajmowaliśmy studio, ale ona odwlekała przyjazd" mówi prezes Jakub Mojoch.
Pani Violetto może istotniejsze jest zająć się własnym zdrowiem psychicznym niż kontynuacją zabawy w bycie wielką gwiazdą. Co było nie wróci, czas się z tym pogodzić, inaczej ekstremalne, egzaltowane szaleństwo nie da spokoju.