Konrad Gaca nie żyje. Osierocił ciężko chorą córeczkę!
Wiadomość o śmierci Konrada Gacy (+42 l.) wstrząsnęła polskim show-biznesem. Jego nagła śmierć to jednak przede wszystkim niewyobrażalny cios dla żony i córeczki...
Kilka dni temu media obiegła informacja o śmierci słynnego trenera gwiazd.
Ciało mężczyzny znalazła żona. Gaca zmarł na kanapie przed telewizorem. Nic nie wskazuje na udział osób trzecich.
Trener osierocił siedmioletnią córeczkę, która urodziła się z wadą genetyczną. W wywiadzie opowiadał o niej z wielką czułością...
"Zawsze wysoko podnosiłem poprzeczkę. Dobrze wiedziałem, czego chcę, pracowałem w szalonym tempie i byłem przekonany, że nic nie jest w stanie mnie zaskoczyć ani przerosnąć. Aż do dnia, kiedy w grudniu 2011 roku urodziła się moja ukochana córeczka Emilka. Nigdy nie zapomnę uśmiechu żony, kiedy po raz pierwszy wzięliśmy ją na ręce. Była maleńka i taka bezbronna! Bardziej bezbronna niż mogłem wtedy przypuszczać" - opowiadał w dwumiesięczniku "Słyszę" w 2016 roku.
Szczęście nie trwało jednak długo. U małej zdiagnozowano wadę genetyczną, która objawiała się problemami ze słuchem i wzrokiem.
"Niestety ze zdrowiem naszego maleństwa nie było najlepiej, lekarze podejrzewali wadę genetyczną – miała nie widzieć i nie słyszeć. I to było tak naprawdę wszystko, co wiedzieliśmy, nikt nie potrafił postawić jednoznacznej diagnozy. Specjaliści rozkładali ręce, a my – ja i żona – byliśmy zdruzgotani i przerażeni. Żaden rodzic nie jest przygotowany na wiadomość o chorobie swojego dziecka" - wyznał.
Gacowie nie tracili jednak nadziei. Robili wszystko, by ułatwić życie chorej córeczce...
"Mimo wszystko nawet na chwilę nie straciliśmy nadziei. Nie dawaliśmy wiary diagnozom, które odbierały Emilce szansę na normalne życie. Wiedziałem, że musi być jakiś sposób, jakaś metoda, dzięki której nasze dziecko będzie mogło odzyskać sprawność i zdrowie.
Chodziliśmy od gabinetu do gabinetu, od lekarza do lekarza. Walczyliśmy z czasem, którego w takich sytuacjach zawsze jest za mało. Tylko nocą, nie mogąc zasnąć, godzinami patrzyłem w sufit i zadawałem sobie wciąż to samo pytanie: Dlaczego akurat moja córeczka?" - mówił poruszony.