Kora: Byłam ofiarą księdza
Kora Jackowska (59 l.) udzieliła wywiadu, w którym opowiedziała o molestowaniu jej w młodości przez krakowskiego duchownego. "To wciąż powraca. Pamiętam, jak strasznie się bałam, gdy wyszłam od księdza" - wspomina.
Wokalistka postanowiła nagłośnić sprawę pedofilii w kościele i opowiedziała na łamach tygodnika "Wprost" o traumatycznych wydarzeniach z dzieciństwa.
Z księdzem pedofilem po raz pierwszy zetknęła się mając cztery lata, w sierocińcu prowadzonym przez siostry zakonne. Później, mając "dziesięć, jedenaście lat" ksiądz, mieszkający "tuż przy kościele św. Szczepana" w Krakowie, zaprosił ją na winogrona. Przez lata nie była w stanie nikomu się poskarżyć - "wychowana w poczuciu, że kobieta jest grzesznym narzędziem, że to ta Ewa, to jabłko, że wina jest w niej", milczała.
"Byłam ofiarą starego obrzydliwego księdza. Był starym śmierdzącym człowiekiem, który wpychał mi jęzor do ust i gmerał w majtkach" - opowiada Jackowska tygodnikowi, i podkreśla, że to "wrosło w jej psychikę, jak tatuaż wrasta w skórę".
"Pochodziłam z bardzo biednego domu, wiadomo było, że wróciłam z sierocińca, półsierota, ojciec już nie żył, matka borykała się z piątką dzieci. Mieszkaliśmy w piwnicy. To charakterystyczne w zwierzeniach ofiar księży pedofilów, że zwykle są to dzieci właśnie z takich domów. Wielodzietnych, zaniedbanych. Oni dobrze wiedzą, kogo wybrać. Taką ofiarę łatwo wypatrzyć".
Niebawem pojawi się nowy utwór i klip Kory "Zabawa w chowanego", w którym piosenkarka nawiąże do wydarzeń z dzieciństwa.