Kora chodzi z martwym psem
Pimpek do złudzenia przypomina Ramonę, z którą dotąd nie rozstawała się Kora. Jej miejsce w drugiej edycji "Must be the music" zajął inny zwierzak. Martwy...
Program, w którym jurorką jest Jackowska, nie mógł ruszyć bez pupilki gwiazdy - suczki rasy bolończyk, żartobliwie nazywanej piątą jurorką. Ostatnio to się jednak zmieniło...
- Kora uznała, że dla psiaka to zbyt duże obciążenie i po prostu zwierzak się męczy - zdradza "Super Expressowi" osoba z produkcji show.
Jak dowiedział się tabloid, podczas castingów do drugiej edycji towarzyszy jej wypchana maskotka, "w której wnętrzu zaszyła się dusza nieżyjącego psa".
Wokalistka pytana o Ramonę i swojego nowego, wypchanego towarzysza, "streściła historię o wędrującej duszy zmarłego pupila".
Jak pies pojawił się w życiu Kory?
- Kiedyś przeczytałam wywiad z pewnym Włochem, który opowiadał o zaletach charakteru psa rasy bolończyk, o tym, jakim wspaniałym jest towarzyszem. Pomyślałam, że też chciałabym mieć takiego psa, żeby jeździł ze mną na koncerty. W nocy, w hotelach czuję się samotna, mam problemy ze snem, wysoka adrenalina nie pozwala mi się wyciszyć - opowiadała w wywiadzie dla RMF FM.
- Poprosiłam Kamila (Sipowicza - red.), żeby znalazł mi takiego psa. Co prawda miałam w domu dużo kotów i zastanawiałam się czy pies to dobry pomysł, ale w końcu się zdecydowałam. Ramona jest z nami siedem i pół roku i dostarcza nam nieustannej radości i szczęścia.