Reklama
Reklama

Kora: PiS niszczy moje szczęście na finiszu życia!

Kora Jackowska (65 l.) udzieliła wywiadu tygodnikowi "Newsweek", w którym nie zostawia na partii Kaczyńskiego suchej nitki...

Ponad trzy lata temu świat piosenkarki diametralnie się zmienił.

Wtedy to dowiedziała się, że ma nowotwór. Leczenie przyniosło efekty i udało się wywalczyć dla gwiazdy jeszcze kilka lat życia. 

Teraz Kora musi zażywać specjalny lek przeciwdziałający nawrotowi choroby, którego miesięczny koszt wynosi ponad 24 tysiące złotych. 

Państwo nie refundowało tego leku, ale po wielkiej akcji, którą zapoczątkowała właśnie Jackowska, to się zmieniło. Dzięki gwieździe tysiące kobiet zmagających się z tym samym nowotworem dostało szansę na dłuższe życie.

Reklama

Piosenkarka docenia teraz każdy dzień, bo nie wie, czy akurat ten nie będzie jej ostatnim. 

Kora w najnowszym "Newsweeku" ubolewa więc nad tym, że może już nie dożyć zmiany obecnej władzy, bo na razie sondaże wskazują, że PiS może mieć szansę na kolejną kadencję.

"Mój nowotwór był w tak zaawansowanym stanie, że każdy miesiąc to wieczność. Dziś jest lepiej, ale gdy ktoś w mojej obecności mówi: Nie ma co się martwić, porządzą jeszcze trzy lata, no w najgorszym razie siedem, to dla mnie jest jak policzek, jak zbrodnia na moich uczuciach, moim komforcie. Trzy lata? Gdybym wiedziała, że tyle pożyję, to skakałabym na księżyc. Ja się nie mogę z tym pogodzić. Z tym, że władza rozwala mój kraj. Partia zawłaszcza państwo. To niszczenie mojego szczęścia na finiszu życia" - wyznaje Kora.

Gwiazda za całe zło obwinia przede wszystkim Jarosława Kaczyńskiego...

"Kaczyński to wielki narodowy psuj. Mówimy, że jest inteligentny, czyta książki. No może czyta, ale inteligentny człowiek nie niszczy dobra i piękna. Nie hołduje brzydocie. Znów jesteśmy w ciemnych, mętnych wodach międzywojnia. Czas pizzy z kaszanką, chrześcijańskiego kebabu i wsi, która urządza nam miasta. Czas zemsty mniejszości, która narzuca nam swoją wizję świata. Świata, którego brzydota nas poraża, z którym się nie identyfikujemy, którego wartości są nam obce. który w ramach zemsty chce nas uczynić niewolnikami swojej estetyki" - twierdzi.

Kora nie oszczędza także poprzedniej władzy, której zarzuca oderwanie od rzeczywistości i niedostrzeganie problemów najuboższych!

"Rozumiem, że partia wygrywa wybory, ale to nie znaczy, że facet, dla którego najważniejszy jest zegarek, ma być ministrem transportu. Albo szaleniec ministrem obrony. PO to tchórze, oportuniści, koniunkturaliści, kabotyni. Jeden zapomniał, drugi nie wiedział, trzeci wolał ciepłą wodę w kranie, żeby się czasem nie sparzyć. Nie słyszeliśmy o pracownikach na kasach, którzy zarabiali po 800 złotych? Rząd nie słyszał o tym, że ludzie godzili się na głodowe wynagrodzenie? Głupia władza nie wiedziała, że tak się nie da żyć. Jak nie masz samochodu to masz gdzieś autostrady" - dodaje.

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy