Kora wraca do zdrowia. Ma bardzo dobre wyniki!
Kora (65 l.) święta wielkanocne spędzi w swoim domu na Roztoczu. Artystka, która stoczyła walkę z rakiem, ma świetne wyniki badań i znów może cieszyć się życiem.
- To będą tradycyjne święta - mówi w rozmowie z "Życiem na Gorąco" Kamil Sipowicz. - Rano zasiądziemy do świątecznego śniadania, podzielimy się jajkiem, złożymy sobie życzenia. Przyjadą synowie z rodzinami. A w drugi dzień świąt pojedziemy do przyjaciół, którzy mieszkają 30 km od nas.
Świąteczne potrawy przygotuje Kora, która zazwyczaj rządzi w kuchni. - Zawsze też pięknie przystraja stół - chwali mąż Kamil.
- Żyjemy tu bardzo serdecznie, rodzinnie. Odwiedzamy się, wymieniamy produktami, każdy coś tu dostarcza, jeden jajka, drugi sery, ciasta. Staramy się tu żyć w zgodzie z naturą. Niedawno pijaliśmy herbatkę z podbiału i sok z brzozy. Ja robię codziennie dla żony sok ze świeżej pokrzywy i dorzucam do tego parę małych listków brzozy. Za chwilę będę robił sałatkę z mleczu... - opowiada małżonek Kory.
Dodaje, że żona czuje się bardzo dobrze i ma świetne wyniki. - Dzisiaj od rana pracowała w ogrodzie, siała barwinek. Ma ogród warzywny, kwiatowy, będziemy mieć własne zioła.
A pomyśleć, że jeszcze niedawno życie Kory wiązało się z bólem, chorobą, badaniami, pobytami w szpitalu. O tym, że jest poważnie chora, zaczęto mówić pod koniec 2013 roku, gdy wokalistka zmuszona była odwołać koncerty i udział w kilku odcinkach "Must Be The Music".
Jak opowiadała w jednym z wywiadów, rak musiał ją trawić od jakiegoś czasu, o czym niestety nie wiedziała, bo lekarz pokpił sprawę. - To się ciągnęło całymi latami. Zjadałam tony proszków przeciwbólowych. Mój lekarz, którego znam od lat, nie przeoczył tego, on to zlekceważył. Nie zlecił przede wszystkim badań, które zleciła inna lekarka. Po tygodniu byłam na stole operacyjnym. Dlatego nieprawdopodobnie słabłam przez te wszystkie lata. Ból mnie zginał do ziemi.
U piosenkarki zdiagnozowano nowotwór jajnika. Było tak źle, że mąż Kory wyznawał, iż cieszą się z każdego wspólnie przeżytego dnia. Wokalistka przeszła kilka operacji, chemioterapię. Niestety taka choroba pochłania domowe oszczędności. Kora i jej bliscy nie ukrywali, że leczenie, nawet dla nich, jest szalenie drogie.
Lek, którego potrzebowała, kosztował 24 tys. zł miesięcznie. Artystka nie wahała się apelować o wsparcie. Media podawały, że sprzedała warte milion złotych mieszkanie w Warszawie, by tylko móc kupić leki. Zorganizowano zbiórkę pieniędzy.
W 2016 roku udało jej się jednak wywalczyć refundację leku dla siebie i innych chorych. Zebrane pieniądze Kora przekazała więc na leczenie Kamila Bryka, podopiecznego Fundacji Onkologicznej Alivia.
Teraz choroba to przeszłość, a przyszłość to cieszenie się życiem i wspólnie spędzanymi chwilami z bliskimi, mężem, synami Mateuszem i Szymonem oraz ukochanym wnukiem Leonem.