Korwin Piotrowska odebrała telefon od Wendzikowskiej. Kulisy skandalu w TVN szokują
Karolina Korwin Piotrowska (51 l.) postanowiła opowiedzieć w sieci o tym, jak powstał wpis Anny Wendzikowskiej, w którym gwiazda TVN przyznała, że w stacji mierzyła się z mobbingiem i drżała o swoje stanowisko. Chociaż panie nie są przyjaciółkami, jedna nie odmówiła drugiej w potrzebie.
W minioną sobotę na profilu Anna Wendzikowska opublikowała zaskakujący post, w którym przyznała, jakie nieprzyjemności spotkały ją w pracy. Warto zauważyć, że dziennikarka była gwiazdą "Dzień Dobry TVN". Okazuje się, że chociaż na wizji zawsze starała się uśmiechać, w środku nie raz drżała, obawiając się o zatrudnienie. Wspomniała chociażby o licznych wyjazdach, na które godziła się, będąc w ciąży. A wszystko tylko po to, by jej nie wyrzucono i zastąpiono kimś innym.
Szczerość Wendzikowskiej poruszyła internautów oraz jej kolegów i koleżanki z branży. Gwiazdy "Dzień Dobry TVN" także skomentowały jej słowa. Wszyscy jednogłośnie wspierają Anię w walce z mobbingiem, jednak pierwszą osobą, która wyciągnęła rękę w jej stronę pozostaje Karolina Korwin Piotrowska.
"Moi drodzy, to, co się dzieje teraz, jest bardzo ważne, bez względu na to, czy lubicie @aniawendzikowska czy nie. Ja też mam różną z nią historię, ale kiedy zadzwoniła do mnie i poprosiła o rozmowę, od razu się zgodziłam. Pytała, czy taki post, jaki teraz napisała, ma sens, opowiedziała mi swoją historię, powiedziałam jej, że musi to przemyśleć, ale to może być rzecz przełomowa. Ważna szalenie nie tylko dla ludzi mediów. Ważna dla wszystkich, bo Ania była na tzw. pierwszej linii medialnego frontu, gdzie dochodziło do rzeczy karygodnych, nieludzkich, urągających wszelkim zawodowym standardom, o których wszyscy wiedzieli, ale nikt nic głośno nie mówił - pisze w instagramowym wpisie 51-latka, której Ania postanowiła się poradzić" - zrelacjonowała w mediach Karolina Korwin Piotrowska.
Dziennikarka zaznaczyła, że podobne naruszenia mają miejsce również w innych korporacjach oraz w mediach takich jak prasa, radio, telewizja czy internet. Jak zauważyła, antymobbingowe działy niestety nie potrafią przeciwdziałać takim zachowaniom.
"Moje dziewczyny z #wszyscywiedzieli krzyczały, by już nie trzeba było szeptać po kątach garderób teatralnych, sal wykładowych w szkołach aktorskich. Czas na media, na dziennikarki i dziennikarzy, przecież wiecie, co się wokół dzieje, wiecie o pracy ponad siły, zmęczeniu, nierównościach, przemocy, przekraczaniu granic, boicie się, bo media korporacyjne zdychają, a wy, często na etatach, z rodzinami, rachunkami, kredytami, boicie się o przyszłość, o życie. Kochacie swoją pracę, ale proszę was, krzyczcie. By nikt już nigdy płakać nie musiał" - zaapelowała Korwin Piotrowska, zwracając się do swoich obserwatorów, którzy również realizują się w pracy dziennikarza.
Na potwierdzenie swoich słów Piotrowska podzieliła się z fanami własną historią. Opowiedziała wówczas o tym, że zdarzyło jej się pracować z 40-stopniową gorączką.
Korwin Piotrowska bała się sprzeciwić pracodawcy, ponieważ zależało jej na zatrudnieniu. Brakowało jej również środków i motywacji do tego, by podjąć odpowiednie kroki prawne.
"Potem o tym, że stacja ma cię w d*psku dowiadujesz się z braku przelewu na konto. Nie miałam wtedy odwagi i kasy na prawnika, by to ruszyć. Czy się bałam o pracę? Codziennie. A też mam kredyt, długi po pożarze i chciałabym mieć wakacje. Na koniec słyszysz, że masz zbyt ruchome czoło i mówisz zbyt długie zdania, a goście, których proponujesz, są "nieznani". Odechciewa się" - podsumowała smutno.
Ciężka praca bez zapłaty, stres i docinki. To nie wszystko, co spotkało Korwin Piotrowską. Dziennikarka przyznała, że odejście z korporacji nie było łatwe, ponieważ straszono ją, że nie znajdzie zatrudnienia w innej firmie.
"Ja też miałam być niezatrudnialna, kiedy odchodziłam. Jedna z większych bredni i szantaży, jakie słyszałam. Trzeba zawalczyć, mamy tylko jedno życie. Nie ma potrzeby, by tracić je na walkę z ch... Trzymam kciuki za ciebie i za kolejnych, którzy mają/będą mieć odwagę, by głośno powiedzieć o tym, co jest złe/nieludzkie/poniżające" - zaznaczyła.
Dziennikarka przyznała także, że nie zamierza walczyć o wolne media, ponieważ brakuje jej wystarczających potwierdzeń świadczących o tym, że pracodawcy nie dopuszczają się mobbingu i innych nadużyć wobec swoich pracowników.
Zobacz też:
Tomasz Lis pogrąża siebie i TVN jeszcze bardziej: "Czekam na Piotra Kraśko". Komentarze bezbłędne!
Anna Wendzikowska otrzymała ODPOWIEDŹ z TVN. Forma godna pożałowania