Korwin Piotrowska opowiada Wellman o swojej chorobie, śmierci matki i utraconej miłości!
Karolina Korwin Piotrowska (47 l.) udzieliła "szczerego" wywiadu Dorocie Wellman. Opowiedziała w nim m.in. o swojej chorobie, chorobie matki, pożarze mieszkania i rozstaniu z ukochanym...
Dziennikarka przez lata prowadziła "Magiel towarzyski", w którym wraz z Tomkiem Kinem plotkowali o celebrytach.
Sama Karolina na każdym kroku odcina się od tego świata i przekonuje, że nic ją z nim nie łączy, a już na pewno nie jest celebrytką.
Karolina faktycznie rzadko bywa na salonach i coraz trudniej namówić ją na wywiad. Ostatnio udało się to Dorocie Wellman.
Na łamach miesięcznika "Well" ukazał się właśnie wywiad z Karoliną, w którym zdradza sporo sekretów ze swojego życia. Dowiadujemy się z niego m.in., że dziennikarka ma wrodzoną wadę serca!
"Balansowałam na granicy życia i śmierci. Chorowałam od urodzenia. Potem zachorowała moja matka, więc ja musiałam być zdrowa. Mam wrodzoną wadę serca. Dziś takie dzieci operuje się w łonie matki, wtedy lekarze nie umieli z tym nic zrobić. Choroba komplikowała mi życie, ale za nic nie chcę robić z siebie herosa. (...) znam też fizyczny ból. Miałam zrosty od kroplówek, potem blizny. Przez lata nosiłam długie rękawy, żeby zasłaniać ręce. To mi zostało do dziś, wciąż naciągam rękawy" - wyznaje Korwin.
Później dziennikarka opowiedziała o chorobie mamy, którą musiała się opiekować latami!
"Zabrała mi 21 lat. (...) Każdy, kto twierdzi, że potrafi pogodzić normalne życie, pracę z opieką nad terminalnie chorą osobą – kłamie" - twierdzi dziennikarka i dodaje, że długo nie zdecydowała się na oddanie mamy do domu opieki, gdyż jest to w naszym kraju źle postrzegane.
"Byłam wycieńczona fizycznie, byłam wrakiem. Z powodu polskiej mentalności uważałam, że nie można mamy oddać. Przyjaciele mnie namówili i dzięki temu przetrwałam. Osoby chore potrzebują czasami bezemocjonalnej opieki i profesjonalizmu, którego nie dasz. Kiedy moja matka była w hospicjum, miałyśmy wreszcie szansę porozmawiać. Poziom napięcia, jaki wytwarzał się w domu, powodował nieustanne kłótnie. To cud, że się nie pozabijałyśmy. (...)Poczułam ulgę, kiedy umarła, bo wiedziałam, że ją nie boli i mnie nie boli. Często mówiła: 'Dobijcie mnie'" - wspomina.
Intensywna opieka nad mamą przyczyniła się do tego, że rozpadł się jej związek z miłością jej życia!
"Nikt nie chce być z kobietą, która zajmuje się chorym rodzicem. Jedziesz na wakacje i jesteś pod telefonem, wychodzisz na randkę, to samo. Twój chłopak nie chce być współchory i ma do tego prawo. Mężczyźni zawsze odchodzą, nie dźwigają. Nie osądzam, ale żałuję, że najważniejszy związek mojego życia nie przetrwał. Nie miał szans" - ubolewa.