Kościukiewicz nie owijał w bawełnę. Obnażył prawdę o zarobkach aktorów w Polsce!
Mateusz Kościukiewicz obnażył prawdę o tym, jak wygląda rzeczywistość aktorów w Polsce. Przyznał, że choć wiele gwiazd znanych z ekranów kinowych czy telewizorów wydaje się majętna, prawda jest zgoła inna. Gwiazdor znany z nominowanego do Oscara filmu "IO" nie gryzł się w język. Jego zdaniem Polacy "nie mają pojęcia o stawkach aktorów", oceniają...
Aktorzy w Polsce nie mają łatwo - tak przynajmniej twierdzą sami zainteresowani. Niestety, problem jest bardziej złożony i obszerny niż mogłoby się wydawać.
Okazuje się, że nawet ludzie pokroju Sebastiana Fabijańskiego nie mogą liczyć na sowite wynagrodzenie. Zawodnik Fame MMA przyznał, że udział w starciu na ringu pozwolił mu nieco podreperować domowy budżet:
"Mogę jedynie powiedzieć, że w Polsce na filmach tak naprawdę nie zarabia się tak, jak się ludziom wydaje. Jako aktorzy nie mamy żadnych zysków ze sprzedaży biletów w kinach. Dostajemy po prostu "za dzieło". Mogę powiedzieć, że by mieć takie pieniądze, jakie dostaje się w Fame MMA, to musiałbym zagrać mniej więcej dziesięć głównych ról. Tak, żeby zachować jakąś higienę i jakość, to dwie, góra trzy główne role w roku" - zdradził w wypowiedzi opublikowanej na Twitchu Marcina Dubiela.
Skoro więc nawet celebryta pokroju Fabijańskiego nie może liczyć na bajońskie sumy, pomniejsi aktorzy niekiedy ledwie wiążą koniec z końcem.
Mateusz Kościukiewicz jest renomowanym aktorem, który miał okazje wcielić się w jedną z postaci w nominowanym do Oscara obrazie "IO".
Zdobył również Orła za kreację z "Wszystko, co kocham". Choć osiągnął tak wiele, cienie życia ze sztuki dopadły też jego.
"Ludzie nie mają pojęcia o stawkach. Aktor przecież kojarzy się z kimś z telewizji, z filmów, z kimś, kto jest bogaty, jest gwiazdą, a tak naprawdę większość, dziewięć na dziesięć, to są ludzie, którzy żyją na głodowych pensjach. Nawet dla tej grupki wybranych, która ma etat w teatrze, to jest bardzo ciężka i słabo płatna praca. To największy paradoks tego zawodu" - powiedział w trakcie rozmowy z Katarzyną Burzyńską-Sychowicz.
Gwiazdor nie ukrywa, że opisane przez niego warunki nie dotyczą wszystkich aktorów, a statystycznie 9/10 osób. Zdradził, że sławy, które możemy spotkać na pierwszych stronach gazet, zgarniają do portfela najwięcej, lecz pomniejsi imają się wszystkiego, by jakoś przeżyć.
"Owszem, są tacy, którzy odnieśli sukces i mogą żyć na przyzwoitym poziomie, ale to nie jest życie amerykańskich gwiazd kina czy milionerów z telewizji. Z kolei aktorzy, którzy bardzo dobrze zarabiają, ciężko pracowali na to, żeby wziąć udział np. w reklamie i jakoś spieniężyć swoją pracę" - wyznał.
Aktor przyznał także, że choć sam unikał grywania w serialach ze względów finansowych zrewidował swoje poglądy, dostrzegając potencjał seryjnych produkcji, które nie są już jedynie familijnymi opowiastkami, a złożonymi produkcjami, które realizatorsko nie odbiegają od kinowych megahitów.
"Był taki moment, że aktorzy nie chcieli grać w serialach. Sam powiedziałem kiedyś w wywiadzie, że nigdy nie będę w nich grał, ale wtedy było tych seriali dosłownie sześć i to były takie codzienne, popołudniowe czy wieczorne tasiemce. Dzisiaj seriale to są superprodukcje filmowe, które wypierają w jakimś sensie kino komercyjne. Mówienie dziś, że nie gra się w serialach, to jest jakiś absurd. Każdy chce w nich grać, bo to są niesamowite projekty. Jest ich dużo, jest w nich dużo ról, dużo pracy dla aktorów i jeszcze do jakiej ogromnej widowni mogą one dotrzeć" - dodał.
Zobacz też:
Gwiazda schyliła się i pokazała za dużo na czerwonym dywanie w Cannes! Piersi na wierzchu!
Cannes 2022: Najlepsze kreacje na imprezie L’Oréal. Longoria znów świeciła biustem!