Reklama
Reklama

Kostek Joriadis, były facet Kasi Kowalskiej, po latach przerywa milczenie. Odpiera zarzuty

Kostek Joriadis (55 l.) przez lata milczał na temat swoich kontaktów z byłą partnerką, Kasią Kowalską (45 l.), oraz z córką Aleksandrą (21 l.). Wokalistka opowiadała, że nie utrzymuje on kontaktów z Olą i nie płaci alimentów. W końcu muzyk postanowił przedstawić sprawę ze swojego punktu widzenia.

Katarzyna Kowalska i Kostek Joriadis byli parą ponad 20 lat temu. Doczekali się córki, Aleksandry. Niedługo po narodzinach dziewczynki jej rodzice rozstali się. 

Do tej pory o ich relacji wypowiadała się wokalistka. Mówiła, że przy wychowywaniu córki nie mogła liczyć na jej ojca. 

"Po porodzie szybko zostałam sama, bo ojciec Oli postanowił ewakuować się z naszego życia. (...) Nie szukał żadnego kontaktu z dzieckiem, nie dał przez te lata na utrzymanie córki ani grosza. Ponieważ kontakty z nim mogły się wiązać z różnymi problemami, np. z utrudnianiem zgody na wydanie paszportu, został pozbawiony praw rodzicielskich, a Ola ma moje nazwisko" - opowiadała w "Pani". 

Reklama

Joriadis publicznie nie komentował jej słów. Jednak teraz postanowił przerwać milczenie. Udzielił "Faktowi" obszernego wywiadu, w którym wytłumaczył swój punkt widzenia. Na wstępnie zaznaczył, że to jedyna rozmowa z mediami, na jaką się zdecydował. 

"Nigdy więcej nie będę opowiadał o moim życiu prywatnym, bo od 19 lat konsekwentnie staram się je chronić przed mediami" - oświadczył i dodał, że robi to na prośbę najbliższych i przyjaciół, "którzy znają prawdę i uważają, że musi w końcu zareagować na opluwanie go i nieprawdziwe komentarze". 

Aleksandra jest jego jedynym dzieckiem. Bardzo cieszył się z jej narodzin, zadedykował jej nawet płytę. "Niestety, nie było mi dane uczestniczyć w jej wychowaniu. Zostałem całkowicie odcięty od kontaktu z nią. Nie jest prawdą, że o dziecku zapomniałem. (...) Wielokrotnie próbowałem dobić się do niej, ale zawsze mi to uniemożliwiano" - stwierdza. 

Rozprawia się także z plotkami na temat kulisów jego rozstania z Kowalską. Mówi, że "nie byli razem szczęśliwi" i "nie pasowali do siebie". Po rozstaniu niektórzy spekulowali, że był agresywny wobec Katarzyny. On jednak dementuje. Twierdzi, że co prawda był "narwany i wyrywny", ale "nigdy nie podniósłby ręki na kobietę". 

Po rozstaniu wyjechał z Polski do Grecji, by zająć się chorą matką. Wcześniej o swoich planach poinformował Kowalską. Ta miała go zrozumieć i poprosić o podpisanie dokumentów umożliwiających jej samodzielne podejmowanie decyzji dotyczących dziecka. Kostek zgodził się i zniknął z Polski na cztery lata. 

Po powrocie chciał odnowić kontakty z córką. Zorganizowano w tym celu spotkanie z adwokatem. "Dowiedziałem się, że mogę spotkać się z córką pod warunkiem, że natychmiast jednorazowo wpłacę 50 tysięcy złotych. To było 16 lat temu, duże pieniądze. Powiedziałem szczerze, że ich nie mam, ale chcę widzieć córkę i powoli mogę spłacać zaległości. Wtedy usłyszałem, że Katarzyna zdecydowała, że dopóki nie zapłacę, spotkania z córką nie będzie" - mówi. 

Skąd ta kwota? Okazuje się, że żadnych alimentów Joriadis nie miał zasądzonych, ale przed wyjazdem do Grecji umówił się z Kowalską, że będzie płacił 180 dolarów miesięcznie oraz że będzie uczestniczył w kosztach utrzymania i wykształcenia Aleksandry. Z tego obowiązku się nie wywiązał, ponieważ - jak tłumaczy - nie miał pieniędzy. Ledwo starczało mu na utrzymanie siebie i matki. 

W końcu jednak alimenty musiały zostać Oli przyznane, skoro Joriadis sam wyjawia, że przez jakiś czas je płacił. Zaprzestał, gdy okazało się, że "nie ma żadnych praw i córki widywać nie będzie". W końcu komornik zajął mu konto. Teraz przed sądem toczy się postępowanie. Ma chodzić o obniżenie kwoty. 

"Ja chcę płacić na córkę, nie uchylam się od tego i nie mam zamiaru, to moje jedyne dziecko, ale kwotę na miarę moich możliwości" - tłumaczy.

Muzyk opowiada, że nie ustawał w próbach spotkania się z córką. Spełzły one na niczym. W końcu jeden raz udało mu się spotkać z Olą. 4 lata temu widział ją też przypadkowo na działce u znajomych. 

"Było fajnie, przytuliliśmy się, rozmawialiśmy, postanowiliśmy, że odnowimy kontakt. Umówiliśmy się, że zdzwonimy się na drugi dzień. Niestety już nie odbierała telefonu, nie odpisała na żaden SMS" - opowiada Joriadis. 

Ma wielką nadzieję, że córka przeczyta wywiad z nim i przemyśli sprawę. Zaznacza, że na nią czeka, zresztą tak, jak rodzina w Grecji. 

"Ola, niestety, mnie nie zna, nie wie, jakim jestem człowiekiem, nie pozwolono mi być jej ojcem, a jej mieć ojca. Zabrakło dobrej woli. Rozumiem, że Ola patrzy na świat i naszą historię oczyma mamy, ale jest już dorosła. Może kiedyś zrozumie, że jest też druga strona, która ma swoje racje" - wyznaje.

*** 
Zobacz więcej materiałów:

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kasia Kowalska | Kostek Joriadis
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy