Kostek Joriadis po latach przerwał milczenie ws. związku z Kasią Kowalską. "Największy błąd w życiu"
Wydawać by się mogło, że Kasia Kowalska i Kostek Joriadis to zamierzchła przeszłość, a jedyne, co ich łączy, to córka Ola. Muzyk postanowił jednak wrócić do tematu byłej ukochanej i udzielił obszernego wywiadu, w którym twierdzi, że piosenkarka zniszczyła jego dobre imię. Zarzuca jej kłamstwa i chęć zemsty. Grzmi także, że nie wybaczy jej tego do końca życia. A to nie koniec...
Historia Kasi Kowalskiej i Kostka Joriadisa (sprawdź!) zaczęła się dość niewinnie, w latach 90. mężczyzna był producentem wokalistki, a para poznała się podczas pracy nad płytą "Czekając na...". Sielanka skończyła się jednak zaraz po tym, jak w 1997 roku przyszła na świat ich córka Aleksandra.
Kasia wspominała o tym w wywiadzie dla magazynu "Pani". Wyznała wówczas, że "po porodzie ojciec Oli postanowił ewakuować się z ich życia". Ze względu na to, że nie dość, że nie dokładał się do utrzymania córki, to jeszcze nie szukał kontaktu z nią, piosenkarka postanowiła podjąć decydowane kroki.
"Ponieważ kontakty z nim mogły się wiązać z różnymi problemami, np. z utrudnianiem zgody na wydanie paszportu, został pozbawiony praw rodzicielskich, a Ola ma moje nazwisko" - tłumaczyła w rozmowie z magazynem "Pani".
Kasia Kowalska w 2022 roku, w podcaście "Tak mamy" wyznała, że Joriadis kazał ukrywać ciążę, a nawet sugerował by jej nie kontynuować. Podkreśliła także, że nigdy nie utrudniała mu kontaktów z dzieckiem, a odcięcie się od rodziny było tylko i wyłącznie jego decyzją.
"Stwierdziłam, że sobie poradzę, pokazałam mu środkowy palec i pomyślałam: "Mam rodziców, mam pracę, zarabiam, idę do przodu, dziecko jest zdrowe". Na tym się skupiłam" — tłumaczyła Kowalska w podcaście.
Kostek Joriadis postanowił teraz skomentować słowa byłej partnerki i zdecydowanie nie gryzł się w język.
"Matka mojej córki przedstawia mnie w jak najgorszym świetle. Jestem obrzucany przez nią oszczerstwami i ponoszę konsekwencje czegoś, czego nie zrobiłem. Zabieram głos, aby zaprzeczyć kłamstwom, które przez te lata pani Katarzyna kierowała w stosunku do mnie" - wyznał w rozmowie z "Życiem na Gorąco".
W dalszej części rozmowy muzyk bezpardonowo podsumowuje całą relację z Kowalską.
"Naprawdę żałuję, że w latach 90. znalazłem się w okolicy tej kobiety. Związek z nią to największy błąd w moim życiu" - grzmi.
Cała historia miłosna Kostka Joriadisa i Kasi Kowalskiej rozegrała się w latach 90. Mężczyzna w rozmowie z tygodnikiem postanowił powrócić do tego czasu i pokusić się o kilka wspomnień. Ma byłej ukochanej wiele do zarzucenia.
"Miałem nadzieję, że nasze rozstanie odbędzie się w cywilizowany sposób. Niestety, nie udało się. Wyszedłem po cichu z jedną walizką i rowerem. I wtedy rozpętało się piekło..." - powiedział "Życiu na Gorąco".
Joriadis nie ukrywa, że najbardziej oburzają go zarzuty o stosowanie siły. Mało tego, muzyk mówi, że jest nawet gotowy poddać się badaniu wariografem, by raz na zawsze wyjaśnić sprawę i udowodnić, że matka jego córki mijała się z prawdą.
Wyznaje także, że pojawienie się Oli na świecie wywołało u niego wiele radości i w żadnym wypadku, nigdy nie chciał temu zapobiec.
"Cieszyłem się z narodzin Oli i chciałem stworzyć jej taki dom, jaki sam miałem. Niestety, okoliczności temu nie sprzyjały — pomyliłem się co do jej matki. W czasie, gdy byłem zmuszony wyjechać do Grecji, by opiekować się swoją ciężko chorą mamą, Katarzyna zmieszała mnie w Polsce z błotem, zmieniła Oli nazwisko i utrudniła mi kontakty z córką" - powiedział magazynowi.
Joriadis nie zgadza się także z zarzutami nieinteresowania się córką. Podkreśla, że walczył przez wiele lat i wielokrotnie jeździł do Sulejówka, w którym mieszkała Kasia Kowalska.
"Przestałem łudzić się, że moja relacja z Olą może ulec poprawie, kiedy spotkaliśmy się w sądzie na sprawie alimentacyjnej. Moja córka przyszła tam w towarzystwie ochroniarza, który miał jej zapewnić komfort psychiczny, sugerując sądowi, że jestem bandytą. Słuchając tego, co mówi, było mi przykro, ale było mi jej też żal. Zrozumiałem, że przeszła pranie mózgu. Ale to nie jej wina. Taki miała wzorzec. Tak została wychowana przez matkę" - powiedział w rozmowie z "Życiem na Gorąco".
Muzyk powtarza, że obecnie nie ma już żadnych zobowiązań finansowych wobec córki, ponieważ proces alimentacyjny został już zakończony.
"Odwołałem się od wyroku nakazowego, który został wydany kilka lat temu bez mojej wiedzy i mojego udziału, ponieważ Katarzyna, będąca pełnomocnikiem małoletniej wówczas Oli, poinformowała sąd, że nie może mnie znaleźć w Warszawie. A ja tu mieszkam i mój numer jest ogólnie dostępny w ZAIKS-ie i u kolegów z branży. Ponadto ona sama go posiadała. Sąd uznał, że Kowalska wprowadziła go z premedytacją w błąd, co oznacza, że poświadczyła nieprawdę" - mówi.
Rozstanie z Kasią Kowalską miało ogromny wpływ na całe życie muzyka, także to zawodowe. Joriadis mówi, że czuł, że Kasia przypięła mu "łatkę", przez którą wiele osób nie chciało podjąć z nim współpracy.
"Katarzyna, kierując się żądzą zemsty, dotknęła przede wszystkim naszą córkę. Z premedytacją pomówiła mnie o przemoc, której nie było. Tego jej nie wybaczę do końca życia" - dodaje na koniec.
Zobacz także:
Gessler straci pracę w TVN po aferze z Palikotem? Zabrała głos ws. "Kuchennych rewolucji”
Wieści o Katarzynie Dowbor nadeszły niespodziewanie. Potwierdzili już oficjalnie
Wieści z Głogowa ws. Gabriela Seweryna poruszają. Co dalej ze śledztwem?