Kourtney Kardashian świeci cellulitem. „Dziękujemy ci za brak retuszu!”
Kourtney, która pupę odziedziczyła w rodzinnych genach, postanowiła pokazać ją w naturalnej wersji. Bez instagramowych filtrów, ani profesjonalnych programów graficznych pupa celebrytki wywołała zachwyt fanek.
O kobietach z rodziny Kardashianów można wiele powiedzieć za wyjątkiem tego, że lubią epatować naturalną urodą. Wręcz przeciwnie, słyną z biegłości w używaniu, a właściwie nadużywaniu wszelkich dostępnych filtrów i zaawansowanych programów graficznych.
Na zdjęciach wyglądają tak, jakby w ogóle nie wiedziały, co to są pory w skórze, nie wspominając już o zmarszczkach, czy podkrążonych oczach.
Ostatnio z rodzinnej tradycji postanowiła się wyłamać Kourtney. Ona jedna z całej rodziny zachowała jeszcze naturalne rysy twarzy i przypomina siebie samą sprzed przeróbek. Ostatnio postanowiła zaszaleć wizerunkowo i publicznie przyznać się do tego, że ma cellulit.
Co do tego, że ma, raczej nie było wątpliwości, zwłaszcza że pupę odziedziczyła w genach i urodziła troje dzieci. Zresztą nie o rozmiar tu chodzi, bo cellulit miewają również drobne, szczupłe kobiety. Nowością jest to, że Kourtney postanowiła pokazać swój 131 millionom fanów, którzy obserwują ją na Instagramie. Uzyskała nawet większy zasięg, bo o za pośrednictwem portali internetowych o jej cellulicie dowiedział się cały świat.
Na szczęście przeważają opinie, że to krok w dobrym kierunku. Sprzeciw wobec dyktatowi kolorowych magazynów, które przez lata wpędzały kobiety w kompleksy i ciężkie zaburzenia odżywiania, zatacza coraz szersze kręgi. Doszło nawet do tego, że zawsze perfekcyjna Anna Lewandowska poradziła, żeby cellulit po prostu… pokochać.
Kardashianka także uzyskała życzliwy odbiór. Przepełnione wdzięcznością fanki gratulowały jej odwagi i dziękowały za ujawnienie prawdy:
Jest się czym zachwycać?
***