Kowalczyk czekała z tym dwa miesiące od śmierci męża. Wielkie poruszenie pod wpisem wdowy

Świat Justyny Kowalczyk w połowie maja legł w gruzach. Jej ukochany mąż Kacper Tekieli zginął w Alpach. Informacja ta wstrząsnęła Polską. Wszyscy mieli bowiem nadzieję, że słynna sportsmenka po latach walki z problemami w końcu odnalazła szczęście i spokój. 

Wspólnie z Kacprem wychowywali synka, który był oczkiem w ich głowie. Justyna zdawała sobie jednak sprawę, że pasja męża nie należy do najbezpieczniejszych, ale na taką tragedię nie da się po prostu przygotować. 

"Byłam żoną alpinisty. Nie unikaliśmy trudnych rozmów, żadne z nas nie uciekało od śmierci. Byliśmy świadomi, co może się wydarzyć. (...) Jestem szczęściarą, że mogłam mu towarzyszyć w tym wszystkim i być obok niego. Miałam czas się z nim pożegnać. Ma wspaniałych przyjaciół. Nigdy nie zapomnę, jak rzuciliście wszystko i pojechaliście szukać mojego męża" - mówiła zdruzgotana na pogrzebie. 

Po śmierci męża Justyna nie przerwała swej aktywności w social mediach. Zaczęła pokazywać, jak teraz wygląda jej życie. Nie zraziła się także do gór, które postanowiła zdobywać wraz z synkiem. Niektórym ludziom mocno się to nie podobało.

Teraz niespodziewanie Justyna postanowiła zamieścić zdjęcie męża na Instagramie, które opatrzyła słowami "Dwa miesiące" i emotikoną serca. 

Na Facebooku dodała także cytat, który mocno chwyta za serce:

"Umierać - to nic, strasznie jest nie żyć". Victor Hugo - czytamy. 

Justyna nie chciała jednak tym razem wysłuchiwać, co mają do powiedzenia internauci i wyłączyła im możliwość komentowania na wszystkich swoich kontach społecznościowych. 

Ci mogą jedynie zostawiać reakcje, a tych jest już kilkanaście tysięcy. Widać, że wpis wywołał duże poruszenie wśród jej fanów...

Zobacz też:

Justyna Kowalczyk przekazała pozytywne wieści. Ma na koncie kolejny sukces 

Justyna Kowalczyk świętuje "Dzień wdowy". Nie do wiary co napisała

Justyna Kowalczyk tak radzi sobie ze śmiercią Kacpra Tekielego. Biegaczka chce "wypocić złe emocje"