Reklama
Reklama

Kowalczyk powiedziała to pierwszy raz od czasu śmierci męża. Jest tak, jak ludzie myśleli

Justyna Kowalczyk ma za sobą ciężki czas związany z żałobą po mężu Kacprze Tekielim, który zginął w maju ubiegłego roku. Była sportsmenka udzieliła właśnie pierwszego od czasu tych tragicznych wydarzeń wywiadu. Opowiedziała o żałobie i życiu po śmierci ukochanego męża. Jej słowa wywołały wielkie poruszenie.

Justyna Kowalczyk to jedna z najbardziej utytułowanych polskich sportsmenek. Jest prawdziwą legendą biegów narciarskich. Zdobyła mistrzostwo olimpijskie, wiele tytułów mistrzyni świata oraz kryształowe kule za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. 

Kowalczyk swoją profesjonalną karierę zakończyła w 2018 roku, a rok później na kursie wspinaczkowym poznała miłość swojego życia, serce biegaczki zdobył Kacper Tekieli. Zakochani wzięli ślub w 2020 roku, a 2021 roku na świat przyszedł ich syn Hugo. 

Reklama

Śmierć męża Justyny Kowalczyk

Wszystko układało się tak jak należy, małżonkowie snuli wspólne plany na przyszłość, gdy nagle tę sielankę przerwała tragedia. W maju ubiegłego roku Kacper Tekieli zginął tragicznie w lawinie śnieżnej, która dopadła go gdy schodził z jednego z czterotysięczników w Alpach Szwajcarskich. 

Od tego czasu Justyna Kowalczyk kultywuje pamięć po zmarłym mężu w mediach społecznościowych. Nasza mistrzyni co pewien czas publikuje zdjęcia męża z łamiącymi serce opisami. Obiecała sobie żyć pełnią życia, bo właśnie tego nauczył ją ukochany mąż.

"Kacper założył w mojej głowie i sercu mocne stanowisko. Odpadłam z kretesem. Wszystkie przeloty wyrwałam, pokiereszowałam się strasznie, ale stanowisko trzyma. I wytrzyma lawinę smutku. Złapiemy z Hugotkiem łopatki i to lawinisko odgruzujemy. Będziemy żyć, jak nauczył nas Kacper. Pełnią. Będziemy zwiedzać świat i zdobywać szczyty. Będziemy na każdą minutę zachłanni jak on" - mówiła w przemowie podczas ostatniego pożegnania małżonka.

Kowalczyk w poruszających słowach o żałobie

Od czasu tych tragicznych wydarzeń Justyna Kowalczyk unikała mediów. Dopiero teraz legendarna biegaczka narciarska zdecydowała się udzielić wywiadu. W rozmowie z Robertem Jałochą z "Magazynu Na Szczycie" wyznała, jak radzi sobie z samodzielną opieką nad Hugo. 

"Oczywiście, mogłam oddać Hugo do żłobka, do opiekunki i sama uciec w jakąś aktywność, ale stwierdziłam, że nie zrobię mu tego i że nie będzie żadnych ucieczek. Hugo ma mamę i to jest moment, żeby był właśnie z mamą. A poza tym dałam sobie czas na przeżycie żałoby, żeby do mnie w najmniej odpowiednim momencie - za jakieś 10 czy 15 lat - nie wróciła" - opowiedziała pani Justyna. 

41-latka opowiedziała o tym, jak przeżywała czas żałoby. Otwarcie przyznała, że były bardzo trudne momenty. 

"Pozwoliłam sobie na wszystkie emocje. Niejednokrotnie w miejscu publicznym się rozbeczałam. Wyłam jak pies, ale wiedziałam, że muszę to zrobić, dać na to przestrzeń. Jestem z siebie dumna, że nie uciekłam od tych emocji, dalej nie uciekam" - powiedziała szczerze.

Justyna Kowalczyk przyznała także, że jest z siebie dumna i osobiście uważa, że przeżyła ten czas najlepiej jak mogła. Chociaż nikt tego od niej nie wymagał. 

"Na początku zdawało się, że świat się zawalił. Tylko gdy w końcu otworzyłam drzwi, to zobaczyłam, że świat idzie dalej, a ja mam wybór: idę z nim albo zostaję. A kiedy masz dziecko, to już nie masz żadnego wyboru - musisz, po prostu musisz, i chcesz zawalczyć. No i właśnie z tego powodu jestem dumna - że lepiej lub gorzej, po omacku, ale wychodzę z tego ogromnego smutku - podsumowała.

Zobacz też:

Justyna Kowalczyk niespodziewanie opublikowała post z okazji rocznicy ślubu. Szybko go jednak usunęła

Poruszające słowa Justyny Kowalczyk rok po tragedii. Łzy same płyną

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Justyna Kowalczyk | Kacper Tekieli
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy