Kozidrak i Pietras odsłaniają przykre kulisy rozwodu. Takich słów nikt się nie spodziewał
W lipcu minie 8 lat, odkąd Beata Kozidrak (63 l.) i Andrzej Pietras (70 l.) przestali być formalnie małżeństwem. Ich separacja trwała jednak dłużej, od czasu, gdy piosenkarka półtora roku wcześniej wyprowadziła się z ich rezydencji pod Lublinem. Od tamtej pory wokół ich relacji narosło wiele plotek. Byli małżonkowie, którzy wciąż blisko ze sobą współpracują, postanowili rozprawić się z nimi we wspólnym wywiadzie udzielonym Radiu Zet.
Lubelski sąd potrzebował zaledwie 15 minut, by wydać orzeczenie w sprawie rozwodowej Beaty Kozidrak i Andrzeja Pietrasa. 8 lipca 2016 roku przestali być małżeństwem pod względem formalnym, jednak rozpad ich związku zaczął się półtora roku wcześniej (zobacz!).
Piosenkarka wyprowadziła się wtedy z rodzinnej rezydencji pod Lublinem i zamieszkała w Warszawie u starszej córki. Oficjalnym powodem było uzyskanie swobody twórczej przy pracy nad nową płytą, jednak szybko pojawiły się spekulacje, że sprawa może mieć drugie dno.
W międzyczasie mąż, Andrzej Pietras deklarował w rozmowach z dziennikarzami, że sfinansuje film o życiu Kozidrak, ale to nie skłoniło jej do powrotu.
Później było już tylko gorzej. Pojawiły się plotki o rzekomej niewierności męża, a Kozidrak coraz szczerzej wypowiadała się na temat potrzeby niezależności i wyrwania się spod kurateli Pietrasa, który sprawował pieczę nad jej życiem i karierą od klasy maturalnej.
We wspólnie udzielonym wywiadzie dla Radia Zet, rozwiedzeni małżonkowie postanowili ujawnić, jak to wszystko wyglądało z ich perspektywy. Do poczucia klęski, związanej z zakończeniem 36-letniego małżeństwa, doszedł stres z powodu omawiania ich prywatnych spraw w mediach i komentarzach internetowych. Jak wspomina z perspektywy czasu Andrzej Pietras:
„Przechodziłem psychiczne męki w momencie, kiedy się rozstawaliśmy. To, co czytałem, to były totalnie nieprawdziwe rzeczy, często wyssane z palca. A ludzie w to wierzą. To była duża krzywda”.
Trudno się dziwić Pietrasowi, że poczuł się niesprawiedliwie potraktowany.
Media i internauci byli skłonni w nim właśnie upatrywać winy za wyprowadzkę Kozidrak. Nie brakowało nawet posądzeń, jakoby zraził ją do siebie niewiernością.
Piosenkarka natomiast, chcąc nie chcąc, stała się ikoną kobiet, które jej w pełni solową płytę o wieloznacznym tytule „B3” potraktowały jako rodzaj manifestu. Chociaż mogłoby się wydawać, że została przez opinię publiczną potraktowana dużo łagodniej niż mąż, i tak przypłaciła tę całą sytuację ogromnym stresem. Jak wspominała w Radiu Zet:
„Myślę, że chodzi nie tylko o nasze środowisko, ale w ogóle środowisko ludzi, którzy są w podobnych sytuacjach. Ludzie znani. Są czasami opluwani".
Jak daje do zrozumienia aktorka, szczęście w nieszczęściu, że lata spędzone w show biznesie zahartowały ją na taką okoliczność.
Ale nie każdy dysponuje taką emocjonalną dojrzałością. Wręcz przeciwnie: większość ludzi jej nie ma. Dlatego, jak przekonuje Kozidrak, zachowania w internecie powinny być monitorowane i ścigane w razie potrzeby:
„Powinno powstać jakieś prawo, które ograniczałoby tego typu rzeczy. Młodzi ludzie nie wytrzymują tego psychicznie i czasami grozi to naprawdę poważnymi konsekwencjami, jeśli chodzi o młodego człowieka. W ogóle człowieka. Przecież nie jesteśmy z gliny. Mamy serca. Przeżywamy. Ktoś bezimiennie może cię opluć i zniszczyć. Jeden się podniesie, drugi nie”.
Zobacz też:
Nagłe wieści z domu Kozidrak. Beata i Andrzej Pietras znowu razem
Wielkie zmiany w życiu 63-letniej Kozidrak. Znajoma gwiazdy mówi o rewolucji w jej życiu
62-letnia Beata Kozidrak zachwyca figurą. Wyeliminowała z diety jeden produkt