Kozyra już zaplanował swój pogrzeb
Czy w wieku 44 lat można już myśleć o śmierci? Okazuje się, że tak!
Robert Kozyra ma już nawet przygotowany szczegółowy plan dotyczący swojego pochówku. "Chcę, żeby mnie skremowano, a prochy rozsypano na Karaibach" - wyznaje w wywiadzie dla "Party".
Żeby jednak nie wyszło, że to jakaś jego fanaberia, uściśla, że wszystkiemu winne są polskie przepisy.
"Nie rozumiem, dlaczego w Polsce obowiązuje zakaz rozsypywania prochów. Nie chciałbym leżeć na cmentarzu, bo tam jest smutno. Mój znajomy rozsypał prochy swojej żony w ogródku, w którym ona lubiła spędzać czas, a na cmentarzu pochował pustą urnę. Nie widzę w tym nic złego" - tłumaczy.
Cóż, rozumiemy, że Robert zamiast na Karaibach wolałby być pośmiertnie "rozsypany" na przykład na swojskich Mazurach. I taniej, i zachodu mniej.
Ale skoro tam mu nie wolno, to dlaczego nie zaszaleć? Doktor Pomponik stwierdza u jurora ostre zakażenie gwiazdorstwem!