Kozyra nadal szydzi z Wojewódzkiego
- Chciał u mnie pracować, ale go nie przyjąłem - mówi z satysfakcją Robert Kozyra, nowy juror "Mam talent", dodając, że Wojewódzki swego czasu "kompromitował" Polskę.
Były prezes Zetki Kubę poznał kilkanaście lat temu, kiedy showman był u progu kariery i starał się o pracę w radiu.
- Pozwoliłem mu nagrać kilka próbnych audycji, ale żadna nie była dobra. To był jednak Kuba Wojewódzki sprzed "Idola", który tak naprawdę go ukształtował. Najpierw kopiował Simona Cowella, potem kompromitował nas w Londynie na spotkaniu jurorów z krajów, gdzie pojawił się ten program, nie tylko tym, że nie potrafił powiedzieć nawet jednego zdania po angielsku - opowiada SHOW.
- W końcu zaczął łapać formę, patrząc, jak reaguje na niego publiczność, co działa, a co trafia w pustkę. To nie jest tak, że nie przyjmując go do radia, przepuściłem perłę. On nie był wtedy tym Kubą, który od momentu przejścia do TVN odnosi prawdziwy sukces.
Gdy showman w swoim porannym programie radiowym zadrwił z nazwiska Kozyry, Robert zrobił wszystko, by spotkać się z nim w cztery oczy.
- Kilka dni później zobaczyłem w wąskiej uliczce Kubę w jego czerwonym, luksusowym samochodzie. Szedłem prosto na niego. Musiał się zatrzymać. Podszedłem do auta i poprosiłem, żeby otworzył okno. Powiedziałem mu dosadnie, co o tym myślę. On tylko potem zacytował mnie w "Polityce", nie tłumacząc kontekstu.