Kret żali się na Młynarską
"Próbowałem ją zrozumieć nawet wtedy, gdy codziennie przynosiła pracę do domu. Tylko, że w pewnym momencie, gdy telefon dzwonił bez przerwy, zaczęło mi to przeszkadzać".
Jarosław Kret dwutygodnikowi "Viva" udzielił bardzo szczerego wywiadu, który nie przyczyni się bynajmniej do ponownego zbliżenia z byłą kochanką, która odeszła już na zawsze...
Pogodynek zarzuca Agacie Młynarskiej m.in, że poświęcała mu zbyt mało czasu:
"Elementem składowym życia Agaty są jej dzieci. Dwóch dorosłych synów, którym poświęca tak wiele czasu i uwagi, jakby byli zupełnie mali. Ja nie chciałem być dla niej ułamkiem (...) Pewne sytuacje były więc dla mnie nie do zniesienia" - mówi.
"Agata musi sobie i całemu światu ciągle coś udowadniać. Wyniosła to z dzieciństwa. A przecież wiadomo od dawna, jakim jest wartościowym człowiekiem" - zdradza to, co Agata starała się ukrywać na każdym kroku.
"Nie musi tego ciągle obwieszczać. Pokazywać. To jej piętno" - dodaje.
Zapytany o słynny wyjazd do Egiptu, gdzie miał jej zaproponować reanimację związku odpowiada: "Ona pojechała do Egiptu z koleżankami. Zabolało mnie to i wtedy właśnie nastąpił koniec".
Jarosław Kret przyznaje, że tęskni za Agatą, miłość nie mija przecież jak głód: "Brak mi jej" - wyznaje. Ma się jednak wrażenie, że czyha w nim, w dorosłym mężczyźnie po czterdziestce mały bezbronny chłopiec, który wymaga nieustannej opieki. Tej opieki niestety nie potrafiła dać mu zraniona przez dzieciństwo Agata Młynarska, która sama jest jej łasa.
Najbardziej zdumiewającym jednak fragmentem wywiadu jest ten, kiedy Jarosław Kret wyznaje, że na rodzinę, dzieci i dom ma jeszcze czas: "Mam jeszcze na to czas. Jestem niewiele po czterdziestce. Muszę poradzić sobie sam ze sobą, dopiero potem będę radził sobie z dziećmi".
Nie mamy wątpliwości dlaczego Agata Młynarska nie chciała być dłużej matką dla swojego ponad czterdziestoletniego partnera...
Zaprenumeruj Biuletyn Pomponika na tej stronie!