Król Karol III i Camilla przywitani buczeniem i obraźliwymi plakatami. Protesty się nasilają!
Król Karol III takiego obrotu spraw się nie spodziewał. W spokojny dzień przywitały go obraźliwe napisy i buczenie działaczy walczących z monarchią. Choć pozostawia to bez komentarza, działaczom wręcz nie zamykają się usta. Oto co mają do powiedzenia!
W Anglii, a dokładnie w Colchester, w zimny, wilgotny i marcowy poranek setki ludzi przybyło, by zobaczyć Karola III. W zebraniu wzięli udział nie tylko fani Króla Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. Mniejszą, choć głośno nawołującą do swoich racji grupą, byli protestujący, którzy głośno wyrażali swoją niechęć do monarchii.
Król i jego żona, królowa Camilla, byli w mieście, by załatwić kilka spraw. Nie spodziewali się, że przywitają ich tabliczki z napisem "Nie mój król" oraz głośne buczenie. Co więcej, protest nie był przypadkowym zrządzeniem losu. Został zorganizowany przez Grahama Smitha, prowadzącego antymonarchistyczną grupę Republika, mającej na celu zastąpienie króla demokratyczną głową państwa.
Republika nabrała rozpędu i zyskała popularność po śmierci królowej. Graham twierdzi, że mają coraz większe wsparcie finansowe, a także prężnie rozwijające się grono osób bezpośrednio zaangażowanych.
"Karol nie odziedziczył szacunku, poważania i pochlebstw, którymi cieszyła się królowa" - powiedział Smith w wywiadzie z "ABC News", zaraz po odjeździe króla.
Internauci zauważyli, że protesty w czasach królowej były rzadkie. Charles rozpowszechnił bunt przeciw królowi i to dzięki niemu w całym kraju jest coraz więcej strajków. Ponadto Charles we własnej osobie pojawia się wszędzie tam, gdzie król, stanowiąc dla innych "wzór do naśladowania". Dzięki temu popularność ugrupowania rośnie.
Smith odwiedził m.in. popularne Milton Keynes, gdzie doszło do głośnego incydentu, jakim było obrzucenia Karola III jajkami. Podobno ugrupowanie nie stało za tym incydentem.
"Myślę, że panowała wielka lojalność wobec królowej... ale społeczeństwo się zmieniło. Dlatego opinia się zmienia" - powiedziała Liz Stephens z Republiki, w rozmowie z ABC News. Dodała, że rodzina królewska nie może reprezentować społeczeństwa, w którym żyją zwykli obywatele, bo o normalnym życiu ma nikłe pojęcie.
Protestujący zwrócili uwagę na jeszcze jeden problem.
"Pomyśleć, że w tym kraju panuje taki bałagan, więc wydajemy miliony na koronację" - powiedział w wywiadzie z "ABC News" Michael, który był jednym z protestujących w Colchester.
Trudno nie zauważyć, że tam, gdzie pojawia się grupa Republika, tam też coraz więcej osób kiwa głowami, rozumiejąc, co ugrupowanie ma do przekazania.
Smith przedstawił nawet dowody na to, że grupa stale rośnie w siłę. Według niego darowizny na rzecz Republiki podwoiły się. W 2020 uzbierali 100 tys. funtów z dotacji, a w 2022 286 tys. funtów. 70 tys. z tego zostało wpłacone już po śmierci królowej.
Ugrupowanie zajmuje się też sprzedażą towarów reklamowych. W swojej ofercie mają m.in. koszulki z napisem "#NotMyKing" (z angielskiego: #NieMójKról). Produkt cieszy się ogromną popularnością.
Mimo to Republika nie ma powodów do radości. Choć nowy Król nie jest tak lubiany, jak chciałaby tego monarchia, gdy tylko pojawia się publicznie, zawsze towarzyszy mu grupa zwolenników, którzy chętnie wspierają go we wszelkich działaniach.
"Myślę, że rodzina królewska jest bardzo ważna dla naszego kraju i musimy okazać mu nasze wsparcie" - powiedziała "ABC News" lokalna mieszkanka o imieniu Natasha.
Czytaj też:
Król Karol rozpoczął porządki znienawidzonego zamku. Wszystko po to, żeby uciec przed Camillą!
William i Kate wolą skompromitowanego Andrzeja od Meghan i Harry'ego? Szokujące doniesienia eksperta
Meghan i Harry w końcu ochrzcili córkę. Impreza odbyła się w ich domu. Bez royalsów!