Król Karol III okaże łaskę bratu. Książę Andrzej musiał mu to przysiąc...
Król Karol III (74 l.) po kilkumiesięcznym namyśle uznał, że jednak pozwoli bratu, księciu Andrzejowi, pozostać częścią rodziny królewskiej. Ponoć obiecał nawet nie wyrzucać go z Royal Lodge, jednak postawił twarde warunki. Brat musiał mu to obiecać.
Król Karol III od początku swojego panowania sprawiał wrażenie, jakby jednym z jego głównych celów było odcięcie młodszego brata, księcia Andrzeja, skompromitowanego przyjaźnią z Jeffreyem Epsteinem i zarzutami o nieobyczajne czyny, od rodziny królewskiej.
Jednak, jak donosi "Daily Mail", ostatnio król zmienił zdanie i podczas rodzinnego spotkania w Balmoral z okazji pierwszej rocznicy śmierci królowej Elżbiety II poinformował brata, że jednak da mu szansę zrehabilitowania się w oczach krewnych i poddanych.
Jak ujawnia informator gazety zbliżony do źródeł pałacowych, król postawił jednak twardy warunek: w zamian za te szansę książę Andrzej raz na zawsze zrezygnuje z samodzielnych prób wybielenia się za pomocą wydania autobiografii lub podpisania lukratywnego kontraktu na film dokumentalny o swoim życiu.
Ponadto Karol III zmusił brata do zaakceptowania nowej roli w rodzinie, czyli trzymania się w cieniu. W zamian za rezygnację z oficjalnych obowiązków i wydania drukiem wspomnień książę Andrzej może liczyć na stałe kieszonkowe i finansową pomoc w remoncie Royal Lodge, gdzie obecnie mieszka.
Jak informuje źródło "Daily Mail", król po śmierci mamy bardzo złagodniał, a poza tym doszedł do wniosku, że prowadzenie walki jednocześnie na dwóch polach: w relacjach z młodszym synem (księciem Harrym) i młodszym bratem (księciem Andrzejem) sprawia, że zaczyna być postrzegany jako osoba konfliktowa, która na dodatek nie jest w stanie poradzić sobie z własną rodziną.
Książę Andrzej uchodził za ulubione dziecko królowej Elżbiety II. Monarchini, znana z surowego podejścia do moralności, okazywała mu wyrozumiałość, zdaniem wielu, zbyt daleko idącą. Jedną z pierwszych decyzji króla Karola III po śmierci mamy było wyrzucenie księcia Andrzeja z Rady Stanu i odebranie mu tytułu pułkownika Gwardii Królewskiej. Sytuacja była tak napięta, że pod znakiem zapytania stanęła nawet obecność księcia Andrzeja na koronacji starszego brata.
Kolejnym posunięciem była eksmisja księcia Andrzeja i jego kolekcji 60 pluszowych misiów z zajmowanego przez niego za życia królowej apartamentu w Pałacu Buckingham. Książę przeprowadził się do Royal Lodge, dawnej rezydencji jego babci, czyli Królowej Matki, jednak i tam miał nie zagrzać długo miejsca, bo król obiecał tę posiadłość synowi, księciu Williamowi i synowej, księżnej Kate.
Król wielokrotnie informował brata, że Royal Lodge przeznaczył dla następcy tronu i jego rodziny, ale książę dysponuje potężnym argumentem w postaci opłaconej dzierżawy na 70 lat.
Kiedy jednak u byłej żony księcia Andrzeja, Sarze Ferguson, mieszkającej wraz z nim w Royal Lodge, zdiagnozowano raka piersi, król zrozumiał, jak fatalny skutek wizerunkowy miałoby trwanie w postanowieniu wyrzucenia brata i jego byłej żony, toczącej heroiczną walkę o życie, na bruk. Pomijając już, że wraz z nimi Royal Lodge musiałyby opuścić dwa ukochane psy królowej, które po jej śmierci adoptowała księżna Yorku.
W tej sytuacji wydaje się, że król Karol III wybrał najlepsze z możliwych rozwiązanie, zwłaszcza że autobiografia kolejnej rodzinnej "czarnej owcy" jest obecnie ostatnim, czego mu potrzeba.
Zobacz też: