Reklama
Reklama

Królewska ekspertka demaskuje Meghan Markle. Tak naprawdę wygląda jej życie

Meghan Markle (43 l.) próbuje robić dobrą minę do coraz gorszej gry, jednak jej serce przepełnione jest urazą wobec brytyjskiej rodziny królewskiej – uważa jedna z królewskich komentatorek, Kinsey Schofield. Jak się wydaje, naprawdę wierzyła, że krewni męża będą błagać ją i Harry’ego, by wrócili do Anglii. Teraz już raczej za późno na pojednanie…

Według oficjalnej wersji Meghan Markle i książę Harry  budują nowe, szczęśliwe życie w Montecito, z dala od toksycznych krewnych, którzy zatruwali im życie. 

Meghan pracuje na sukces swojej nowej marki, co ponoć nie jest łatwe, biorąc pod uwagę, że w ciągu minionych 5 miesięcy uciekło od niej 18 pracowników. Harry natomiast coraz lepiej odnajduje się w Kalifornii. Jednak, zdaniem jednej z królewskich ekspertek, Kinsey Schofield, prawda wygląda zupełnie inaczej. 

Reklama

Meghan Markle i książę Harry liczyli na przeprosiny

Jak twierdzi autorka podcastu „To Di For Daily” w rozmowie z Fox News, obecna sytuacja nie ma nic wspólnego z marzeniami, snutymi przez Meghan tuż opuszczeniu rodziny królewskiej. 

Ponoć przekonała męża, że kilka miesięcy po „Megxicie” bliscy zaczną go błagać, by wrócił do domu. Nawet nie przyszło jej do głowy, że zamiast tego, zaczną się przyzwyczajać do nowej sytuacji… Jak wyjaśnia Schofield:

„Meghan żałuje pewnych wypowiedzi, które padły z jej ust. Nie zostały przyjęte w sposób, jakiego się spodziewała, a kilka jej komentarzy przyniosło odwrotny skutek. Ona i książę Harry głęboko żałują zarzutów pod adresem rodziny królewskiej o nietolerancję wobec osób o innej skórze. Meghan zrozumiała, że w ten sposób dostarczyła swoim krytykom niekończących się argumentów”. 

Meghan Markle tworzy pozory szczęśliwego życia

Oczywiście, żona Harry’ego nie zamierza bezczynnie siedzieć, czekając  na wymarzone przeprosiny ze strony krewnych męża, zwłaszcza, że szanse na nie maleją. Jak wyznała kilka miesięcy temu, jeszcze przed wprowadzeniem na rynek American Riviera Orchard:

„Prace nad nowymi projektami pomogły mi przygotować się do rozpoczęcia nowego rozdziału, w którym inwestuję w siebie”. 

Jak daje do zrozumienia królewska ekspertka, do Meghan zaczyna powoli docierać, że na pojednanie z rodziną królewską nie ma już raczej sensu liczyć. Zrozumiała, że w tej sytuacji musi polegać na sobie:

„Opisałabym życie osobiste Meghan w Kalifornii jako odizolowane, ale uporządkowane. Kwalifikacje, aby zostać jej przyjaciółką, nie są tajemnicą… Zazwyczaj ciągnie do osób, które mogą jej coś zaoferować, przyczynić się do osiągnięcia jej osobistych celów. Wymaga również zaufania i dyskrecji. Jej grupa przyjaciół jest mała. Jest przyjazna wobec mieszkańców Montecito, ponieważ nigdy nie wiadomo, jakie są czyjeś powiązania lub status. Jeśli ktoś mieszka w Montecito, to znaczy, że musiał osiągnąć coś znaczącego”. 

Harry i Meghan zaczynają rozumieć swoją sytuację

Jak sugeruje Kinsey Schofield, Meghan z całych sił stara się pokazać światu jako niezależna, nowoczesna kobieta, której nie obchodzi, co kto o niej myśli. Kłopot w tym, że to ostatnie nie ma nic wspólnego z prawdą:

„Meghan i Harry’ego często widuje się z przyjaciółmi podczas kolacji w ekskluzywnej restauracji o nazwie Lucky’s. Lubią też włoską restaurację o nazwie Tre Lune w Montecito. Dla Meghan ważne jest, aby wyglądało na to, że poszła dalej i nie zniża się do żadnych dramatów. Ale w rzeczywistości jest dokładnie odwrotnie. Nadal pielęgnuje w sercu urazę. To właśnie ona jest siłą napędową jej działań”.

Zobacz też:

Książka księcia Harry'ego wkrótce powróci do sklepów. Padła stanowcza decyzja ws. zmian w tekście

Tak źle u Meghan i Harry'ego jeszcze nie było. Markle wyniosła się z domu

Meghan Markle zachwyca podczas oficjalnej podróży. Pragnie być jak księżna Kate?

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy