"Królowe życia": Damian i Leon nie mogą pogodzić się z tym, jak ich nazwali w TVN
O tym, że Leon i Damian Antczak-van Nispen nie pojawią się w wiosennej edycji "Królowych życia", producenci z Grupy TVN zdecydowali na długo przed wybuchem medialnej burzy, jaką w styczniu rozpętał wokół show znany aktywista. Małżonkowie przyjęli decyzję o wyrzuceniu ich z programu ze spokojem. Mają jednak żal o to, jak zostali nazwani.
"Coś się kończy, coś się zaczyna" - powiedział Damian Antczak-van Nispen Pomponik.pl, gdy w styczniu tego roku poprosiliśmy go o skomentowanie plotki, że zabraknie ich w nowym sezonie "Królowych życia".
"Tak, niestety, nas nie będzie. Decyzja stacji" - potwierdził.
Damian i Leon, którzy w 2020 roku zajęli w programie miejsce po Gabrielu Sewerynie i Rafale Grabiasie, nie kryją, że decyzję o przymusowym rozstaniu z "Królowymi życia" przyjęli ze spokojem. Było im jednak bardzo przykro, gdy producenci show ogłosili, że pozbyli się ich, bo w porównaniu z "Versace z Głogowa" i jego byłym już kochankiem są "bezbarwni i nudni", a widzowie po prostu ich nie pokochali.
Małżonkowie już od pewnego czasu przeczuwali, że ich dni na antenie są policzone. Co prawda latem ubiegłego roku wystąpili w nowym programie stacji "Walk the line. Prosto do celu", a później gościli w kuchni Michela Morana jako uczestnicy jego "10 zadań specjalnych", ale nie zaproszono ich do udziału w teleturnieju "99 Gra o wszystko", w którym swymi "talentami" popisywały się wszystkie gwiazdy stacji.
Na szczęście dla Damiana Antczaka-van Nispena i Leona van Nispena telewizja nie była treścią życia, a jedynie przygodą. Odkąd po raz pierwszy pojawili się w 9. sezonie "Królowych życia", wiedzieli, że nadejdzie moment, gdy będą musieli rozstać się z programem. Nie przypuszczali tylko, że nastąpi to tak szybko.
Pomponik jako pierwszy - pod koniec stycznia tego roku - podał informację, że gejowskie małżeństwo pożegnało się z kontrowersyjnym show, a decyzję w tej sprawie kierownictwo stacji podjęło już w listopadzie 2021 roku, a więc na długo przed awanturą, którą rozpętał aktywista Jan Śpiewak, zarzucając "Królowym życia" m.in. wychwalanie stręczycielstwa (chodziło mu o kryminalną przeszłość Dagmary Kaźmierskiej) oraz promowanie patologii (w tym wypadku miał na myśli Arka "Megakota" Zgorzelskiego).
Damian i Leon od kilku lat prowadzą w Trójmieście własne centrum medyczne specjalizujące się w poprawianiu urody "bez użycia skalpela". Damian Antczak-van Nispen jest anestezjologiem i lekarzem medycyny estetycznej, jego mąż Leon van Nispen pracuje w "rodzinnej" klinice w charakterze PR Managera i recepcjonisty.
"Leon jest 'sercem' naszego zespołu. Odpowiada za pierwszy kontakt z pacjentem, prowadzi go czynnie przez cały proces leczenia oraz opiekuje się wszystkimi pacjentami w trakcie okresu rekonwalescencji" - mówi o nim mąż.
Panowie mają ostatnio pełne ręce roboty, bo oprócz pracy w swoim centrum medycznym bardzo aktywnie angażują się w pomoc uchodźcom z Ukrainy.
"Mobilizujemy się w naszych dwóch gabinetach, organizując zbiórki potrzebnych rzeczy dla osób na Ukrainie. My z naszej strony przekazujemy lekarstwa, bandaże, opatrunki i środki medyczne" - napisał Leon na Instagramie.
Polsko-holenderska para gejów mocno wspiera też pracującą u nich Ukrainkę Natalię.
"Jak patrzymy na naszą Natalkę, serce nam się kraja. Ona każdego dnia nie wie, czy jej rodzina na Ukrainie przeżyje. Bezradność jest ogromna, ale zawsze jakoś można pomóc" - stwierdził Damian w poruszającym wpisie w mediach społecznościowych.
Damian Antczak-van Nispen pracuje też jako anestezjolog w wejherowskim Szpitalu Specjalistycznym im. F. Ceynowy, a w wolnym czasie (niestety, nie ma go zbyt wiele) robi specjalizację z balneologii i medycyny fizykalnej.
Doktor Damian i Leon są już prawie cztery lata po ślubie, ale wciąż czują się ze sobą dobrze.
"Nigdy nie kryliśmy, kim jesteśmy i co nas łączy. Według nas jest to właśnie nasza siła. Jesteśmy sobą i nie boimy się tego pokazać" - wyznali niedawno w filmiku, który opublikowali w mediach społecznościowych.
Małżonkowie uznani przez producentów za "bezbarwnych" i "nudnych" twierdzą, że każdy ich wspólny dzień jest bardzo kolorowy i bardzo ciekawy, a pytani, czy chcieliby wrócić do programu, mówią, że ten rozdział ich życia jest już definitywnie zamknięty.
Tęsknicie za nimi?
Zobacz też:
Plotki o żonie Rynkowskiego okazały się prawdą. "Mało kto wiedział"