Reklama
Reklama

Krystyna Giżowska: Jak dziś wygląda życie gwiazdy muzyki?

Krystyna Giżowska (65 l.) przez wiele lat wiodła spokojne życie, pełne sukcesów zawodowych oraz osobistych. Wydawało się, że tak dobrze będzie już zawsze. Pewnego dnia jednak spadł na nią cios - dowiedziała się, że choruje na nowotwór. Dzięki czujności i determinacji szybko wykryto raka i piosenkarka wróciła do zdrowia. Niestety, jakiś czas później znów poważnie zachorowała. Na szczęście i tym razem w porę zareagowała i chorobę udało się spacyfikować. Jak dziś żyje gwiazda, której przeboje nuciła cała Polska?

Był rok 1985. Swoją najpopularniejszą piosenkę Krystyna Giżowska nagrywała w pośpiechu. Nawet nie zdążyła nauczyć się tekstu (sprawdź!) na pamięć. Kartkę ze słowami Nie było ciebie tyle lat trzymała cały czas obok mikrofonu, do którego śpiewała.

Gdy skończyła, szybko wybiegła ze studia. Musiała się przygotować do podróży. Na 6 miesięcy jechała do Japonii. Będąc przez pół roku w Kraju Kwitnącej Wiśni, nawet nie zdawała sobie sprawy, że nagrała prawdziwy hit.

Reklama

"Nie było ciebie tyle lat" nuciła cała Polska. Do dziś żaden z koncertów artystki nie może się odbyć bez tego przeboju. Znają go kolejne pokolenia.

Krystyna Giżowska urodziła się w 1954 roku w Wałbrzychu. Po katastrofie w kopalni, w której pracował jej ojciec, cała rodzina przeprowadziła się na Ziemie Odzyskane do Człuchowa. Krysia była najstarsza, więc opiekowała się czterema braćmi niemal jak mama.

Od zawsze słyszała od rodziców, że musi mieć konkretny zawód, więc najpierw ukończyła szkołę handlową, a potem technikum ekonomiczne. Została księgową, jednak czuła, że to nie było zajęcie dla niej. Chciała śpiewać.

Już jako 14-latka występowała przed publicznością w roli solistki Zespołu Pieśni i Tańca. Potem śpiewała z zespołami wojskowymi, ale po kilku latach stwierdziła, że przyszedł czas na samodzielną karierę. I to była dobra decyzja.

Niemal z dnia na dzień spadł na nią deszcz nagród. Z międzynarodowych festiwali w Rosji, Austrii, NRD czy Szwajcarii wracała doceniana. W 1984 roku na Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Sopocie zdobyła Grand Prix za wykonanie piosenki Blue Box, otrzymując od jury największą ilość punktów.

Dużo koncertowała. Odwiedziła USA, Kanadę, Japonię, Francję, Kubę. Niestety, sukcesy na scenie nie szły w parze ze szczęściem w życiu osobistym.

Rozpadło się jej małżeństwo. - Nie mieliśmy dzieci, więc łatwiej było się rozstać. Nie lubię o tym mówić - wspominała po latach.

Wreszcie nieprzychylny los odwrócił się od niej. Poznała Wojciecha Olejnika, który był dźwiękowcem. Od razu stało się jasne, że będą szli razem przez życie. Tym bardziej że łączyły ich także sprawy zawodowe.

Czytaj dalej na następnej stronie

Pobrali się i wyjechali na wspólny kontrakt do Niemiec. - Kiedy wróciliśmy do kraju, byłam w ciąży i gdzieś musieliśmy zamieszkać - opowiadała artystka w jednym z wywiadów.

Kupili 180-metrowy dom w stanie surowym, położony w szeregowej zabudowie pod Łodzią. Stworzyli swój azyl z pięknym salonem, niewielkim ogrodem zimowym i profesjonalnym studiem nagrań w piwnicy.

Syn Marcin przyszedł na świat, gdy pani Krystyna miała 36 lat. Bardzo dużo z mężem pracowali. W trasy wyjeżdżali nawet na kilka tygodni. Wtedy Marcinkiem opiekowała się mama artystki. Kiedy wracali, ich codzienność toczyła się w miarę spokojnie.

Los był dla całej rodziny wyjątkowo łaskawy. Wydawało się, że tak dobrze będzie już zawsze. Lecz pewnego dnia 2003 roku piosenkarka wyczuła u siebie guzek w piersi.

- Zrobiłam mammografię, która nic nie wykazała. To było kilkanaście lat temu, więc może mammografy nie były tak dokładne. Byłam jednak uparta, bo lubię załatwiać sprawy do końca. Poszłam dodatkowo na USG - opowiadała Krystyna Giżowska.

Dzięki jej czujności i determinacji szybko wykryto raka.

- Przeszłam operację, uratowano mi pierś i życie. Ale to nie wszystko. Kiedyś zaczęłam puchnąć, pobolewało mnie podbrzusze, więc poszłam do mojej pani ginekolog, a ona skierowała mnie do szpitala. Powiedziałam lekarzom, że jak trzeba, to niech wszystko usuwają. Okazało się, że trzeba. Później nie byłoby ratunku - wspominała artystka.

Dziś pani Krystyna jest zdrowa i zawsze chętnie wspiera wszelkie akcje, takie jak "Rak. To się leczy!", uświadamiające kobietom konieczność badań.

W chorobie wspierał ją mąż. Wie, że w godzinie próby może na niego liczyć. Zresztą, tak jak w życiu codziennym.

- Wojtek zawsze lepiej wiedział, jak ubrać syna czy jakie lekarstwo mu podać. Mąż też dobrze gotuje, lubi robić zakupy, zna się na biznesie - wyliczała piosenkarka.

Są szczęśliwym małżeństwem od 34 lat. Wspólne chwile spędzają w domu, a latem uwielbiają wypoczywać w ogrodzie.

- Dziękuję losowi, że mam miłość, trochę spokoju, pracy i zdrowia. Dziękuję po prostu za życie - zapewnia.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Krystyna Giżowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy