Krystyna Loska: Choruję na serce
Nadal spotyka się z przejawami sympatii widzów, którzy widząc ją, mają wrażenie, że czas się zatrzymał. Niestety, gwiazda szklanego ekranu ma problemy ze zdrowiem.
Po raz pierwszy trafiła do szpitala w listopadzie 1997 roku. Była wtedy u rodziny na Śląsku i nieoczekiwanie zasłabła. Czy to był zawał? Taka informacja trafiła do mediów. W ciągu kolejnych lat sytuacja ta miała powtórzyć się jeszcze trzykrotnie. Po raz ostatni wiosną tego roku - tak przynajmniej twierdzą osoby znające panią Krystynę, ale bliższych szczegółów nie podają.
Jaki jest naprawdę stan zdrowia 74-letniej emerytowanej prezenterki? Henryk Loska w rozmowie telefonicznej potwierdził, że jego żona od pewnego czasu rzeczywiście ma kłopoty z sercem, po szczegóły odesłał jednak do samej zainteresowanej.
- Tak, to prawda, że choruję na serce. Ale nigdy nie miałam zawału! - mówi "Życiu na gorąco" pani Krystyna. Podróżuje, gra w brydża, zbiera grzyby.
- Z tą chorobą trzeba umieć żyć, ja sobie świetnie radzę. Wiadomo, że trzeba się trochę oszczędzać, choć przyznaję, że nie przychodzi mi to łatwo. Jestem przyzwyczajona do aktywności, ciekawego życia. Nigdy nie myślałam o sobie jako emerytce. Lubię kontakt z naturą, spacery po lesie, zbieranie grzybów. Grywam z przyjaciółmi w brydża. Myślę, że wrodzona pogoda ducha pomaga mi pokonywać stres związany z chorobą. Ale przede wszystkim pomaga z nią żyć.
Loska ma oparcie w córce i zięciu - Adam Torbicki, mąż Grażyny, jest kardiologiem z tytułem profesorskim.
- Jeśli zachodzi taka potrzeba, są na wyciągnięcie ręki. Ale nie tragizujmy. Czy kobieta po czterech zawałach mogłaby podróżować, prowadzić koncerty, udzielać się charytatywanie? A ja tak właśnie żyję! - kończy.
TN
(nr 29/2011)