Krystyna Prońko i Majka Jeżowska: obie kochały jednego mężczyznę. Nie był wart żadnej z nich
Krystynę Prońko (68 l.) i Majkę Jeżowską (55 l.) łączyła przyjaźń. Poróżnił je jeden mężczyzna. Obie bardzo go kochały. Obie przez niego cierpiały.
Opole, rok 1986. Krystyna Prońko wychodzi na scenę.
"Przyjaciółko mego serca wróć" - płyną z jej ust słowa przeboju "On nie kochał nas".
Towarzyszy jej Majka Jeżowska.
"On nie jest wart, by przez niego niewidzialny mur tak dzielił nas" - śpiewa z przejęciem.
Na tym festiwalu jest też ktoś, kto słuchając ich muzycznej opowieści o utraconej przyjaźni, zdradzie i miłości, przypomina sobie obrazy sprzed lat.
To kompozytor Janusz Koman. Mężczyzna, który je kiedyś poróżnił.
Był wielką miłością Krystyny Prońko. Jakiś czas po tym, gdy go poznała, została wykładowcą w Akademii Muzycznej w Katowicach.
Jedną z jej studentek była młodsza od niej o 13 lat Majka Jeżowska.
Zaprzyjaźniły się. Dziewczyna zaczęła bywać w domu swojej profesorki. Tam poznała Janusza. Imponował jej - był starszy, doświadczony, utalentowany. Ale widziała, że nie jest łatwym partnerem dla jej przyjaciółki Krysi.
"Kłóciliśmy się. To, że lubiłam jego piosenki, nie znaczy, że cała reszta była w porządku" - wyznała Prońko.
Po sześciu latach rozstała się z ukochanym. Wtedy to pojawiły się plotki, że przyczyniła się do tego Jeżowska.
Krystyna długo się do nich nie odnosiła. Dopiero rok temu zdobyła się na wyznanie.
"Nie rozstawaliśmy się z hukiem. Po prostu każde poszło w swoją stronę. Coś się skończyło" - mówiła.
Ale gdy jej były partner, niedługo po ich rozstaniu, ożenił się z Majką Jeżowską, bardzo to przeżyła. Wielokrotnie przestrzegała młodszą przyjaciółkę, żeby nie wiązała z nim swojej przyszłości.
"Ona się po prostu martwiła, że wpadłam w jego sidła, bo już go dobrze znała i wiedziała na co go stać" - zrozumiała po latach Jeżowska.
Wtedy nie słuchała. Ich kontakty mocno się rozluźniły.
Majka po ślubie szybko zaszła w ciążę i urodziła syna Wojtka. Ale nie czuła się z Januszem szczęśliwa.
"Był znanym kompozytorem, 12 lat ode mnie starszym. Brutalem, ale nie chciałam tego przyjąć do wiadomości. Miałam 20 lat i byłam zakochana. Aż pewnej nocy wylądowałam w szpitalu z wylewem do strun głosowych od uderzenia w krtań. Mogłam wydobyć ledwie kilka słabych dźwięków" - wyznała straszną prawdę.
Wtedy podjęła decyzję o rozwodzie. A potem wyjechała do USA.
W 1983 roku wokalistki przypadkowo wpadły na siebie podczas przyjęcia.
Od słowa do słowa i... postanowiły nagrać razem piosenkę. Tę, którą zaśpiewały potem w duecie na opolskiej scenie.
Zaprzeczają jednak, że powstała na podstawie ich smutnych doświadczeń z Januszem. Ale słuchając jej słów, jakoś trudno w to uwierzyć.
Źródło: Dobry Czas