Krzysztof Cugowski: "Kościół powinien w naszym kraju odgrywać znaczącą rolę"
Krzysztof Cugowski (70 l.) wyznał, że w przeszłości nie udało mu się ustrzec przed pokusami i nie zawsze postępował właściwie. W "Dobrym Tygodniu" zwierza się, że dzięki żonie odkrywa wiarę i czuje się coraz bliżej Boga.
Cugowski zdecydował się na pełen duchowości wywiad. W "Dobrym Tygodniu" wyznaje, że to jego ukochana Joanna sprawiła, że zaczął przywiązywać większą wagę do religii.
"Jestem wierzący, choć może nie aż tak praktykujący, jakbym chciał, z różnych powodów, trochę z lenistwa" - zwierza się w "Dobrym Tygodniu". "Nadrabia za siebie i za mnie" - nadmienia Cugowski o pobożności swojej żony.
Okazuje się, że wiara jest szczególnie zakorzeniona w historii Cugowskich. W 1640 roku w Krasnobrodzie przodkowi ze strony mamy objawiła się Matka Boża.
Na pamiątkę tej chwili Jakub Ruszczyk wystrugał z drewna rzeźbę i postawił nieopodal źródełka. Legendy głoszą, że z źródełka o cudownych właściwościach korzystała nawet żona króla Jana Sobieskiego.
To właśnie dzięki przodkom Cugowski zainteresował się muzyką. Brat mamy pięknie śpiewał i grał na skrzypcach. Artyście szczególnie zależało, by uniknąć losu znajomych z podwórka.
"W naszej dzielnicy właściwie była naturalna ścieżka kariery: najpierw poprawczak, potem pudełeczko" - opowiadał w "Dobrym Tygodniu".
Cugowskiemu się udało, uczęszczał do szkoły muzycznej, a pierwsze koncerty dawał w kompleksie klasztoru Urszulanek!
Gdy "Budka Suflera" (sprawdź!) zaczęła odnosić sukcesy, posypało się pierwsze małżeństwo Cugowskiego, a w konsekwencji rozpadło. Pojawiły się wówczas nowe pokusy, używki i alkohol.
"Nie jestem zwolennikiem rozwodów. Zdarza się to, mnie też się zdarzyło" - dodał Cugowski.
Z drugą żoną, Joanną, są małżeństwem od 27 lat. To właśnie dzięki niej przybliżył się nieco do wiary. Jak wspomina "Dobry Tydzień", kilka lat temu Krzysztof wygłaszał wykład na KUL, w którym padły mocne słowa.
"Kościół powinien w naszym kraju odgrywać znaczącą rolę" - mówił Cugowski.
Po śmierci Jana Pawła II wspominał, że: "jesteśmy na skraju przepaści. Obyśmy się nie stali bezwyznaniowym zlepkiem" - cytuje tygodnik.
Gwiazdor "Budki Suflera" ubolewał również nad faktem, że "nie ma teraz tak charyzmatycznych hierarchów, jak kardynałowie August Hlond, Adam Sapieha, Stefan Wyszyński czy Karol Wojtyła".
Czy uważacie, że Kościół powinien odgrywać jeszcze większą rolę? Zgadzacie się z Krzysztofem?