Krzysztof Cugowski nie spodziewał się, że tak go potraktują! Nie kryje rozgoryczenia!
Krzysztof Cugowski (71 l.) ubolewa w jednym z tygodniku nad tym, jak został potraktowany przez organizatorów tegorocznego festiwalu w Sopocie. Były lider Budki Suflera chciał jeszcze raz stanąć na scenie, by uczcić zmarłego przyjaciela. Niestety, nikt go nie zaprosił, a o całym wydarzeniu dowiedział się dopiero z mediów. "Usłyszałem o tej imprezie przypadkiem" - żali się gwiazdor.
We wtorkowy wieczór w Sopocie uczczono pamięć po zmarłym Romualdzie Lipce. Na scenie pojawili się członkowie Budki Suflera (sprawdź!), którzy wraz z zaproszonymi artystami przypomnieli wielkie przeboje tego kompozytora.
W pewnym momencie na scenę zaproszono wdowę po zmarłym artyście.
Pani Dorota Lipko odebrała pamiątkowe wyróżnienia od organizacji muzycznych, które pośmiertnie uhonorowały Romualda za wkład w rozwój polskiej rozrywki.
"Drodzy państwo, jest to przepiękna chwila dla mnie, ale też trudna. 40 lat wspomnień, pierwszy festiwalu podczas strajków sierpniowych, ostatni - tak niedawno... Proszę mi wybaczyć emocje... Rejs po Wiśle niestety też ostatni... Ale głęboko wierzę w to, że dzięki państwu muzyka, którą mój mąż stworzył, będzie nieśmiertelna. Dziękuję!" - mówiła poruszona kobieta ze sceny.
I wydawać by się mogło, że akurat ta część koncertu nie spotka się z krytyką i nie wywoła żadnej afery, a jednak tak się nie stało...
Okazuje się bowiem, że organizatorzy nie zaprosili jednej, ale dość ważnej osoby. Mowa o byłym liderze Budki Suflera.
Choć Cugowski (sprawdź!) przez ostatnie lata był mocno skłócony z Romualdem, to przed jego śmiercią doszło do niezwykłego wydarzenia...
"Pożegnaliśmy się i pogodziliśmy"- wyznał uradowany wokalista.
Nic więc dziwnego, że Krzysztof był gotowy raz jeszcze stanąć na scenie i zaśpiewać dla rodziny nieżyjącego artysty oraz fanów Budki Suflera, dla których mogła to być niezwykła chwila.
Koledzy z zespołu uznali jednak, że jego obecność nie jest niezbędna i nawet go nie zaprosili. Choć jest na ogół opanowanym człowiekiem, to tym razem trudno mu powstrzymać emocje...
"Nikt się do mnie nie zgłosił w tej sprawie. Usłyszałem o tej imprezie przypadkiem" - żali się w "Na Żywo" Cugowski.
"Wiem, że Tomasz Zeliszewski uważa się za właściciela praw do nazwy Budki Suflera. Nikt tego nie będzie kwestionował i toczył sporu o to. Nie będę się wpraszał na scenę. Swoje razem osiągnęliśmy i tyle"' - dodaje rozgoryczony.
Jak dowiedział się tygodnik, Cugowskiemu bardzo zależało, by wystąpić głównie z jednego powodu...
"Chciał zaśpiewać, tym bardziej, że na widowni pojawili się żona zmarłego artysty oraz jego syn. Niestety, to okazało się niemożliwe" - czytamy.
Więcej o newsów gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie!
***