Krzysztof Globisz nie składa broni
Krzysztof Globisz (63 l.), który kilka lat temu doznał rozległego udaru, ciężko pracuje powrotem do pełnej sprawności. Artysta jednak nie użala się nad sobą i nie chce renty. Woli pracować i żyć aktywnie. Jeden z jego najnowszych projektów, niestety, musi zostać przełożony na później...
Krzysztof Globisz planował powitać wiosnę na pięknej Islandii.
Razem z żoną Agnieszką chcieli wypłynąć na morze i spotkać się z wielorybami, których dźwięki uznał w rozmowie za najpiękniejsze na świecie.
Na Islandii mają powstawać zdjęcia do niezwykłego dokumentu "Wieloryb", który będzie opowieścią o życiu Krzysztofa po udarze.
Przez pandemię wyprawa na Islandię musi jednak przesunąć się w czasie.
- Ale Krzyś wierzy, że do końca roku uda się dokończyć zdjęcia. To będzie ważny film, bo ma przywracać nadzieję - wyjawia znajoma z Krakowa.
Kiedy sześć lat temu Krzysztof Globisz doznał rozległego udaru, nie dawano mu szans na powrót do normalnego życia. Miał sparaliżowaną prawą stronę ciała, nie rozpoznawał ludzi i rzeczy.
Po wybudzeniu z długiej śpiączki musiał na nowo nauczyć się chodzić i mówić, bo doznał afazji. Od tamtej pory życie artysty jest walką ze słabościami organizmu.
Nawet takie czynności jak kąpiel i wytarcie sobie pleców stają się wielkim wyzwaniem. - W tym Krzysztof wciąż potrzebuje asysty - zdradziła Agnieszka Globisz w "Newsweeku".
Krzysztof wylewa hektolitry potu na rehabilitacji ruchowej. Ciężko pracuje też z logopedą, ale na razie jest w stanie wypowiedzieć w jednym ciągu najwyżej kilka słów.
- Jest bardzo waleczny. Jest dla mnie bohaterem - mówi z podziwem jego żona.
Artysta nie chce renty. Chce pracować, żyć aktywnie. Prowadzi zajęcia ze studentami krakowskiej szkoły teatralnej, wrócił też na scenę krakowskiego Starego Teatru.
Robi dużo planów na przyszłość. A w wolnych chwilach maluje twarze.
Jest zdecydowanie silniejszy od okrutnej choroby, która odebrała mu sprawność...
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: