Krzysztof Globisz: Poruszające wieści z Krakowa. Znajomi ujawniają prawdę o jego stanie zdrowia
Krzysztof Globisz w 2014 roku doznał rozległego udaru i cudem przeżył. Choroba zahamowała jednak jego karierę i nie było pewne, czy aktor jeszcze kiedykolwiek wróci na scenę. Na szczęście w tych trudnych chwilach wraz z żoną Agnieszką mogli liczyć na pomoc przyjaciół, którzy nie zostawili ich samych w potrzebie. Jakiś czas temu znajomi postanowili nakręcić film "Prawdziwe życie aniołów", opowiadający o życiu aktora i jego walce o zdrowie. "Ja bym chciała, żeby anioły w niebie to były takie Globisze z wdziękiem. Anioły z krwi i kości" - mówi Anna Dymna.
Krzysztof Globisz to jeden z najbardziej cenionych aktorów w naszym kraju. Na swoim koncie na role określane mianem wybitnych. Widzowie cenią go jednak przede wszystkim za niebywałą skromność i ciepło.
Niestety, kilka lat temu jego kariera została gwałtownie zahamowana. Wszystko przez stan zdrowia aktora...
Przypomnijmy, że w lipcu 2014 roku Krzysztof Globisz zasłabł w studiu radiowym. Został natychmiast przewieziony do szpitala, gdzie zdiagnozowano wylew krwi do mózgu. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej, a lekarze nie dawali zbyt wielkich szans na jego wyzdrowienie.
"Krzysztof otwartą czaszkę miał aż 11 miesięcy. Bardzo długo był w stanie krytycznym, lekarze nie dawali mu wielkich szans na normalne życie" - wspominała żona Agnieszka.
Jego przyjaciel Witold Bereś w rozmowie z "Twoim Stylem" przyznaje, że bliscy bali się, że Globisz umrze:
"Wstrząs był ogromny. Chwilę przed atakiem rozmawiałem z Krzysiem w Warszawie. Dwóch mężczyzn w kryzysie wieku średniego narzekających, że za mało osiągnęli, że czas goni i co dalej? Nagle życie wszystko zweryfikowało. Na początku Krzyś był w tak ciężkim stanie, że baliśmy się, że odejdzie" - wyznał.
Choć rokowania nie były - mówiąc delikatnie - najlepsze, aktor wszystkich zadziwił. Po wybudzeniu ze śpiączki okazał się być w lepszym stanie niż przewidywali lekarze. Wprawdzie miał sparaliżowaną jedną stronę ciała, co zwykle następuje po udarze, ale bez żadnych kłopotów rozpoznał bliskich i nawiązał kontakt z personelem medycznym.
Jego przyjaciółka, Anna Dymna za pośrednictwem swojej fundacji "Mimo wszystko" zbierała pieniądze na jego leczenie i rehabilitację i organizowała koncerty charytatywne "Dla Anioła z Krakowa".
W wywiadach podkreślała, jaki jest dzielny i codziennie ćwiczy z rehabilitantem i logopedą. Najtrudniejsze okazało się odzyskanie płynności mowy. W końcu i w tej kwestii zaczął robić spore postępy...
Koledzy z Krakowa dbali o to, by Krzysztof nadal miał kontakt z teatrem i życiem artystycznym. W 2016 roku pojawił się w Teatrze STU w "Hamlecie". Na scenie nie wygłosił jednak żadnej kwestii, bo nie był w stanie. Wystarczyło jednak, że był.
Z kolei Anna Dymna zapraszała go do organizowanych przez jej fundację spotkań. Globisz pojawił się m.in. na jubileuszu 18-lecia fundacji "Mimo wszystko".
W filmie "Prawdziwe życie aniołów" w reżyserii Artura "Barona" Więcka, opartym na historii walki Globisza o powrót do zdrowia. W "Twoim Stylu" ukazał się artykuł, w którym przyjaciele aktora ujawniają nowe szczegóły dotyczące jego choroby i walki o powrót o zdrowie:
"W oczach Krzysztofa było życie i wola walki. Walka oznaczała długą i żmudną rehabilitację ruchową i logopedyczną. Tym trudniejszą, im większe zniszczenia spowodował udar. Godziny ciężkiej pracy każdego dnia, setki razy powtarzane ćwiczenia. Na zmianę nadzieja i zwątpienie" - mówi Witold Bereś.
Przyjaciel aktora zdradził też, co Globisz powiedział po wybudzeniu ze śpiączki:
"Dzięki Agnieszce, lekarzom i rehabilitantom mozolnie, krok po kroku zaczął wracać do świata. Jedno z pierwszych słów, które wypowiedział, brzmiało: 'dom'" - wyjawił.
Po miesiącach walki o życie w jednym z warszawskich szpitali, Globiszowie wrócili do Krakowa. Żona aktora była poruszona tym, jak wiele osób ruszyło im z pomocą.
"Agnieszka Globisz nie lubi epatować cierpieniem, wierzy w siłę sprawczą słów. Kiedy wrócili do Krakowa, życzliwi ludzie zaczęli dzwonić, wspierać. Zdarzyły się rzeczy niesamowite. (...) Jan Klata, ówczesny dyrektor Starego Teatru, oraz Ewa Kutryś i jej następczyni Dorota Segda, rektorki krakowskiej Akademii Teatralnej, podjęli odważną decyzję – zostawili na etacie niemówiącego aktora i niemówiącego profesora" - czytamy w "Twoim Stylu".
Kolega Globisza opowiedział z kolei o ich pierwszym spotkaniu po jego udarze. Artur Baron przyznał, że jechał do domu Krzysztofa pełen obaw, bo nie wiedział, "kogo zobaczy".
"Jechałem z duszą na ramieniu do Kopytówki. Przyjeżdżam, patrzę, a Krzyś... wygląda świetnie. Opowiedziałem mu zabawną historię i usłyszałem jego charakterystyczny śmiech. W tym śmiechu był cały on: jego radocha, siła, czułość. Agnieszka powiedziała, że rano budzi się uśmiechnięty. Pytam go: 'Z czego się tak cieszysz?'. A on na to: 'Ja... szczęśliwy'" - zdradził.
Znajomi z branży uznali, że przypadek Globisza to świetny pomysł na film, który wielu ludziom może bardzo pomóc:
"Pomyśleliśmy, żeby zrobić z Krzysiem film, którego bohater jest szczęśliwszy po udarze, niż był przed. Paradoks życia" - podsumowała przyjaciółka aktora, Barbara Skarga.
Zobacz też:
Anna Dymna przekazała niepokojące wieści o Globiszu. W Krakowie poruszenie