Krzysztof Gojdź o bajkowym życiu w USA. "Ja już nie muszę pracować"
Krzysztof Gojdź w Polsce nie mieszka już od jakiegoś czasu. Wierni fani obserwują jego poczynania za oceanem i co rusz dowiadują się o kolejnych gwiazdach, które decydują się na jego usługi. Jak się okazuje, Gojdź nie ma co narzekać, a jego wielki “amerykański sen" się ziszcza, bo - jak sam powiedział - "mógłby już nigdy nie pracować".
Krzysztof Gojdź - znany za sprawą udziału w programach na temat medycyny estetycznej i "metamorfoz" telewizyjnych - choć czuje się patriotą i kocha Polskę, od zawsze czuł, że jego miejscem na ziemi są Stany Zjednoczone. Przez kilka lat mieszkał w Nowym Jorku. "Zawsze czułem się taki trochę amerykański. Lubię ten ich luz i amerykańską demokrację" - mówił dla ShowNews.pl.
Dzisiaj Gojdź mieszka w luksusowym domu w Beverly Hills. Obraca się wśród największych - mieszka obok Nicole Kidman, a jego klientkami są m.in. Paris Hilton i Lana Del Rey. Zresztą zapewne na tej liście jest dużo więcej gwiazd, ale nie o wszystkich może mówić publicznie.
"Ona tak samo jak ja lubi wszystko, co naturalne - jak najmniej botoksu i jak najmniej wypełniaczy. Sama jest zresztą bardzo fajną, naturalną, uśmiechniętą i niezwykle życzliwą osobą" - powiedział o Del Rey lekarz. Dla Hilton zaś postanowił stworzyć w jej domu spa. Dziś Gojdź jest na etapie tworzenia “medspa, czyli klinik w domach kolejnych pięciu gwiazd".
Dla ShowNews.pl dr Gojdź opowiedział, jak wygląda jego życie za oceanem. Takiego życia można pozazdrościć: "Lubię otworzyć dach mojego żółtego ferrari, przejechać się ulicami, puścić głośno muzykę Lany Del Rey - nota bene jednej z moich klientek" - opowiedział.
Nie jest tajemnicą, że swoje estetyczne imperium w USA Gojdź budował od lat. Nie bez kozery został swego czasu nazwany "polskim królem Florydy". Po jakimś czasie polski doktor przeniósł się do Kalifornii, gdzie postanowił rozbudować swoją działalność. I przy okazji spełnić swoje wielkie marzenie - otworzyć klinikę w Beverly Hills przy ekskluzywnym Rodeo Drive. "Amerykańskie gwiazdy same zaczęły do mnie przychodzić. To był mój cel. Sam do końca nie wierzyłem, że uda mi się go osiągnąć, ale udało się" - wyznał.
Dziś już ma wszystko, co chciał osiągnąć, ale nie spoczywa na laurach. "Fakt faktem, ja już nie muszę pracować. Zrobiłem sobie rachunek moich finansów. Wystarczyłyby mi te pieniądze do końca życia, ale trzeba coś w życiu robić, bo inaczej się po prostu zanudzisz" - powiedział.
W życiu Gojdzia sukces zawodowy idzie w parze z satysfakcją w życiu osobistym. Jest zakochany i szczęśliwy. Czy czegoś żałuje? Że nie chronił swojej prywatności na początku swojej przygody z show-biznesem w Polsce.