Reklama
Reklama

Krzysztof Ibisz o wyjątkowej przyjaźni z księdzem!

Krzysztof Ibisz (52 l.) poznał go, gdy miał zaledwie 6 lat. Dzięki niemu odnalazł swoją drogę do Jezusa.

"Moja ukochana babcia Helena była osobą bardzo wierzącą, zaangażowaną w życie Kościoła i często zabierała mnie na niedzielne msze. Chodziliśmy m.in. do kaplicy Matki Boskiej Częstochowskiej przy ulicy Żelaznej w Warszawie, zresztą niedaleko mieszkaliśmy. W parafii był zwyczaj, że po mszy ksiądz wychodził do wiernych, by chwilę porozmawiać, uścisnąć im dłoń. I tak pewnego dnia podszedł do nas ksiądz prof. Janusz Tarnowski i pogłaskał mnie po głowie. Miałem wtedy 6 lat" - mówi "Dobremu Tygodniowi" Krzystof Ibisz.

Ksiądz prowadził ośrodek duszpasterski dla dzieci i młodzieży. Spotkania organizował także w swoim mieszkaniu. Dziennikarz przez lata był ich stałym bywalcem. - Ksiądz profesor miał do nas niezwykłe podejście. Przychodzili i młodsi, i starsi. Dyskutowaliśmy o naszych codziennych problemach, o moralnych zasadach. Każdy mógł powiedzieć, co myśli. Dla księdza najważniejszy była rozmowa. Fascynował się metodami wychowawczymi Janusza Korczaka - opowiada dziennikarz "Dobremu Tygodniowi".

Reklama

Ibisz przez wiele lat jako ministrant służył do mszy. Potem, kiedy przeżywał różne zawirowania życiowe, odwiedzał księdza, pytał o radę. Te spotkania wspomina z wielkim sentymentem. One go ukształtowały, pozwoliły zrozumieć, że wiara jest fundamentem życia człowieka.

Głęboko przeżył śmierć duchownego w 2012 roku. Wraz z dawnymi kolegami i wieloletnim asystentem księdza kultywują jego pamięć. Składają kwiaty pod tablicą pamiątkową na Żelaznej, odwiedzają jego grób na Powązkach.

Dobry Tydzień
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Ibisz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy