Krzysztof Janczak: Pan Yapa zniszczył jego karierę?!
O Krzysztofie Janczaku (67 l.) mówi się, że jest człowiekiem o wielu twarzach. W każdej z wykonywanych profesji czuje się doskonale, a jest nie tylko aktorem, ale też reżyserem, scenarzystą i artystą estradowym.
W serialu "Siedem życzeń" wcielił się w drobnego złodziejaszka, który bierze sobie na cel wycieczkę szkolną. Już w autobusie ma ogromną chrapkę na zegarek dyrektora, ale żeby go ukraść, musi uciec się do fortelu...
Swoją przygodę ze sceną rozpoczynał w 1972 roku, w słynnym Studenckim Teatrze Satyryków, którego odważne skecze obnażały absurdy ówczesnego ustroju i drwiły z narodowych przywar. Już tam wyróżnił się jako współautor i aktor spektaklu "Tętno", który po kilku przedstawieniach został zdjęty przez cenzurę. Krzysztof grał w nim Władysława Gomułkę, wygłaszając improwizowane przemówienia. "Najtrudniej było mi nauczyć się pluć podczas przemówienia, co było charakterystyczne dla I sekretarza PZPR. Dla zmylenia cenzury zmienialiśmy tytuły, ale nic to nie dało" - wspominał po latach Krzysztof.
Potem związał się ze stołecznym klubem Stodoła i rozpoczął owocną współpracę z Janem Pietrzakiem (79 l.). To był strzał w dziesiątkę, bo w Kabarecie pod Egidą także świetnie sprawdził się jako autor tekstów i aktor.
W stanie wojennym publikował w podziemnej prasie, ale największą popularność przyniosła mu postać Pana Yapy w znanym programie dla dzieci i młodzieży "5-10-15". Za tę rolę maluchy uhonorowały go w 1998 roku Orderem Uśmiechu. Po latach przyznał jednak, że rola zaszufladkowała go. "Kochałem Pana Yapę, ale on zamknął mi świat".
Zawsze cenił sobie kontakt z publicznością. Od lat występuje na estradzie. W koncertach "Lata z radiem" wystąpił ponad 200 razy! Pracuje także jako prezenter na imprezach muzycznych. Jest autorem internetowego kanału Yapa TV. Chciał w ten sposób zburzyć ciepły wizerunek. Udowodnić, że ma coś ważnego do powiedzenia. "Chciałem pokazać, że Pan Yapa to wyłącznie rola, a ja jestem aktorem".
***
Zobacz więcej z życia celebrytów:
